Właśnie skończyłam „Głębię. Imprint” Marcina Podlewskiego. Obawiałam się, że nie podołam tak obszernej lekturze, zwłaszcza z gatunku, po który zwykle nie sięgam, ale niepotrzebnie – książka całkowicie mnie wciągnęła i przełamała mój opór wobec science fiction.
Akcja rozgrywa się w Galaktyce Andromedy, gdzie ludzkość po Wielkim Wypaleniu znalazła nowe miejsce do życia. Ludzie porozumiewają się z obcymi dzięki tajemniczemu Darowi, a w galaktycznym społeczeństwie współistnieją także Maszyny i Siddarthowie. W tym świecie poznajemy Eltie Grunt, uczestniczkę wyprawy na statku „Ważka” – nazwanym na cześć owada z dawnej Ziemi, dziś już tylko legendy.
Powieść liczy niemal 900 stron, ale mimo spokojnego tempa ani przez chwilę się nie nudziłam. Autor pozwala stopniowo zanurzyć się w świat przedstawiony, a jego lekki, przystępny styl sprawia, że książkę czyta się zaskakująco szybko.
Jeśli – tak jak ja – zastanawiacie się, czy science fiction to gatunek dla was, „Głębia. Imprint” może być idealnym początkiem. To wciągająca, pełna wyobraźni opowieść, po której z pewnością zechcecie sięgnąć po kolejne tomy.
J.J.
Książka wydana przez


Komentarze
Prześlij komentarz