Nigdy, przenigdy... - Emilia Jachimczyk - recenzja




Debiutancka książka Emilki Jachimczyk, która wywołała we mnie wiele emocji.

To wspaniała historia, w której poznajemy Marissę - idealną córkę, przyjaciółkę, uczennicę, która nigdy nikogo nie zawiodła, nie zbuntowała się i nie dostała złej oceny. Nigdy też nie była zakochana. Ma dokładnie zaplanowaną przyszłość, wyznaczony cel, jednak gdy liceum dobiega końca, sprawy zaczynają się komplikować. Dziewczyna bardzo żałuje, że przez wszystkie lata nauki, nie dała się porwać imprezowemu życiu. Z pomocą przychodzi jej przyjaciel-Maks. I oto bohater, przez którego będzie musiała wykreślić słowo NIGDY ze swojego słownika.

Porywająca historia, która spodobała mi się od pierwszych stron. Książkę czytało mi się lekko, lecz w niektórych momentach zaczynałam przysypiać, lecz zaraz wystąpił jakiś nieoczekiwany zwrot akcji. Książka ma wiele śmiesznych momentów, które dodatkowo dodają atuty. Mimo że jest ona dla przedziału wiekowego 14,15 lat+ czuję, że starsi czytelnicy mogliby z pewnością dobrze się bawić, czytając tę historię. Cała książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, przez co moim zdaniem czyta się ją o wiele lepiej. Dodatkowo historia jest dosyć krótka, więc sprawdzi się na wieczory lub przerwy pomiędzy nauką.

Bardzo polecam tę książkę każdemu, a szczególnie tym, którzy szukają lekkiej i porywającej książki na 2/3 wieczory.





A.W.






Książka wydana przez



Komentarze