Noce zarazy - Orhan Pamuk - recenzja



Wydane właśnie „Noce zarazy” Orhana Pamuka - tureckiego noblisty to opowieść o zabójczej pladze dżumy. Jednak choroba zwana czarną śmiercią nie jest jedynym wątkiem tej książki. Polityczne rozgrywki i związane z nimi zabójstwa, usilne dążenie ludzi do odzyskania wolności a później jej utrata tworzą ciekawą i zawiłą fabułę, do której czytelnika zbliża również ostatnia pandemia, jakiej doświadczyła ludzkość – jak możemy przeczytać w książce „to przewrotna dystopia, a zarazem niepokojąca współczesna opowieść o nas samych”.

Orhan Pamuk w swoim kraju określany jest mianem komentatora społecznego, mimo iż sam uważa się za twórcę fikcji literackiej, do której należą również wspomniane wyżej „Noce zarazy”. Jednak w jego twórczości można zauważyć wiele odniesień do polityki. Za wypowiedzi o prześladowaniu Kurdów i rzezi Ormian groziło mu więzienie, choć gdy otrzymał nagrodę Nobla, w jego obronie stanęła opinia publiczna, czego skutkiem było wycofanie oskarżeń.
Co ciekawe, samą powieść zaczął pisać już w 2016 r., więc gdy na świecie doszło do epidemii covid-19 mógł powiedzieć, że wirus powstał z jego notatek – jak sam mówił „Piszę powieść, a ludzie umierają jak muchy. Czy jestem okrutny?”.

Cała akcja zaczyna się w Konstantynopolu na początku XX wieku. Kiedy do sułtana Abdulhamida II docierają wieści o rzekomej epidemii dżumy na wyspie Minger, położonej gdzieś między Rodos a Kretą, władca wysyła tam sławnego inspektora sanitarnego Bonkowskiego Paszę z pochodzenia Polaka, który ma zatrzymać epidemię. W tych czasach czarna śmierć – jak była nazywana dżuma – nadal była bardzo niebezpieczną chorobą, która przenosiła się na tych terenach za sprawą pielgrzymujących muzułmanów, podróżujących w nieludzkich warunkach, co ułatwiało rozprzestrzenianie się choroby. Prowadzi to do tego, że władze rządzące tym wielonarodowym państwem nie tylko obawiają się niepokojów na tle epidemiologicznym, ale i religijnym. W przyszłości sfrustrowani mieszkańcy- Grecy i Turcy, muzułmanie i chrześcijanie będą wzajemnie obwiniać się o roznoszenie dżumy – przez co niechętnie patrzą na możliwość wprowadzenia kwarantanny, a zdecydowanie bliższym pomysłem będzie udawanie, że na wyspie nic się nie dzieje.

Jednak czarna śmierć zbiera coraz większe żniwa i nie można tego dłużej tuszować. Rozpoczyna się proces oczyszczania wyspy, zaczynają powstawać szpitale dla chorych, a to wszystko pod koordynacją głównego inspektora. Nie trwa to jednak długo, bo dżuma nie jest jedynym zabójcą i wkrótce zamordowany zostaje Bonkowski Pasza. Na miejsce przybywa bratanica sułtana – księżniczka Pakize oraz jej świeżo upieczony mąż doktor Nuri Bej, któremu sułtan powierzył ważne zadanie, ma on bowiem zapanować nad zarazą i rozwiązać sprawę śmierci inspektora. Okaże się jednak, że sprawa ta jest dużo bardziej zagmatwana, niż mogłoby się wydawać, a śmierć Bonkowskiego Paszy wcale nie będzie ostatnią na tej wyspie.

Podsumowując: czy powieść pt. „Noce zarazy” jest czymś nowym? Nie, nie ma tu nic czego już nie widzieliśmy, ale jest to powieść, która wciąga swoją historią, zwrotami akcji i intrygami. Chociaż może ona odstraszać swoją objętością, to zdecydowanie jest to książka, przy której można spędzić długie wieczory.





Jan Fiedorowicz






Książka wydana przez



Komentarze