„Puste jest piekło” to pierwszy tom otwierający cykl Kaur Harbinder oparty na odrębnych przygodach zamkniętych w poszczególnych tomach. Elly Griffiths to pisarka, która stała się jedną ze znanych autorek kryminałów, a jej książki cieszą się dużym zainteresowaniem wśród czytelników. Ja jednak czytałam jej książkę po raz pierwszy i pomimo wielu dobrych recenzji, zawiodłam się na niej.
Książka rozpoczyna się ciekawie. Jest to kryminał nastrojowy, trochę w klimacie dark academia. Stare mury brytyjskiej szkoły, mundurki, nauczycielska kadra i jej tajemnice. Sekrety, które tylko czekają na odkrycie, pośród stylizowanych gabinetów, starych manuskryptów i zapomnianych listów. Przez to dużą rolę w tej historii odgrywa klimat. Ciężka atmosfera niepewności podaje w wątpliwość zachowania bohaterów, ponieważ każdy wydaje się coś ukrywać. Cień podejrzeń pada na Clare, która odgrywa tutaj kluczową rolę, albowiem to ona analizuje twórczość, jak i życie R.M Hollanda, na którego wiktoriańskiej powieści „Nieznajomy” morderca planuje i dokonuje następnych zabójstw. Jednak nie jest jedyną dziwnie zachowującą się postacią. Elly Griffiths zadbała o to, by nie było łatwo odkryć prawdę. Wraz z każdą stroną i rozdziałem poznajemy postacie, które zostały mozolnie wykreowane. Każdy z bohaterów walczy z demonami przeszłości, co zostaje opisane z drobnymi szczegółami. Z tego powodu możemy podejrzewać wszystkich o popełnienie brutalnych zabójstw. Niestety rozbudowane opisy życia prywatnego każdego z bohaterów powodują zanik napięcia i tajemniczości, przez co książka przekształca się bardziej w pamiętnik, a nie kryminał, na jaki liczyłam.
Wraz z rozdziałami zmienia się narracja, co w moim przypadku się nie sprawdziło. Momentami nie mogłam się skupić na fabule, albowiem zmiana narratora wprowadzała nowy tok myślenia. Na przykład, gdy do głosu dochodziła Georgia, czyli nastolatka, w której „buzowały” hormony (co akurat autorce udało się oddać genialnie), powodowało radykalną zmianę punktu widzenia z dorosłych, dojrzałych osób na młodą dziewczynę. Postać sierżant Kaur była dla mnie zbyt delikatna. Uwielbiam, gdy postacie kobiet są kreowane na mocne, z aurą tajemniczości wokół siebie. Wszystko to jednak zostaje przytłoczone przez dokładny opis jej życia prywatnego, przeżyć w tytułowej szkole w Sussex, a także poruszenie wątków odchodzących od fabuły utworu. Jawi się ona jako osoba uprzedzona do całego świata i dość trudna w obyciu, dlatego mnie już od początku odpychała.
Moim zdaniem zbyt rozbudowane opisy bohaterów niszczyły tajemniczość i napięcie, jakiego się oczekuje od kryminału. Momentami prawie zapomniałam, że historia dotyczy zabójstwa, a nie zwykłego życia mieszkańców Sussex. Rzeczą, która jednak mnie zachwycała była ilość cytatów, tytułów różnych książek i utworów. „Puste jest piekło” jako tytuł książki i cytat przewijający się przez utwór to hołd złożony literackiej tradycji gotyckiej. Kto przepada za licznymi nawiązaniami, cytatami, zabawą gatunkiem, ta strona powieści na pewno mu się spodoba.
„Puste jest piekło” jest dla mnie książką, która nie wyróżnia się znacząco wśród innych kryminałów, i o której szybko się zapomina po odłożeniu na półkę. Bohaterowie byli ciekawi, ale opisy zbyt rozbudowane. Jeśli o mnie chodzi nie sięgnę po kolejną część tej serii.
A.B.
Książka wydana przez
Komentarze
Prześlij komentarz