Foul Lady Fortune. Nikczemna fortuna - Chloe Gong - recenzja




Chloe Gong ukończyła filologię angielską oraz stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Pensylwanii. Urodzona w Szanghaju, a wychowana w Auckland w Nowej Zelandii mieszka obecnie w Nowym Jorku. Jej debiut „These Violent Delights. Gwałtowne pasje”, wydany w 2020 roku, odniósł spektakularny sukces. Doceniono go wieloma nagrodami oraz gościł na pierwszych miejscach list bestsellerów.

„Foul Lady Fortune. Nikczemna fortuna” jest pierwszym tomem nowej dylogii autorki. Rosalind Lang, główna protagonistka powieści, próbuje odpokutować swoją zdradę z przeszłości, pracując dla ojczyzny pod pseudonimem Fortuna. Gdy cztery lata przed obecnymi wydarzeniami otarła się o śmierć, pewien eksperyment nie tylko uratował jej życie, ale i wzmocnił organizm. Od tego czasu jej ciało przestało się starzeć, a ona sama nie potrzebuje snu. Jednak jej największym atutem (a stała się zabójczynią) jest regeneracja wszelkich obrażeń bądź skaleczeń w trybie natychmiastowym. Wypełnia ona różne zlecenia jedno po drugim i dokładnie w ten sposób mija jej dzień za dniem. Jednakże od pewnego czasu w Szanghaju – miejscu zamieszkania Rosalind – mają miejsce bardzo niepokojące wydarzenia. Jest to seria chemicznych morderstw dotykających zwykłych mieszkańców tego miasta. Otrzymuje przez to misję wykraczającą poza zakres jej dotychczasowych obowiązków. Bohaterka, która przywykła do pracy w pojedynkę, bez potrzeby dbania o innych, musi wyjść poza swoją strefę komfortu. Zostaje zmuszona do pracy w duecie jako tajna agentka, z mężczyzną, który działa jej na nerwy. Ona i Orion Hong, udając małżeństwo, zatrudniają się w powiązanej z Cesarstwem Japonii agencji prasowej i próbują odnaleźć osoby odpowiedzialne za te działania terrorystyczne. Niestety, im bliżej są uzyskania odpowiedzi na pojawiające się pytania, tym mroczniejsze zdaje się sedno spisku. Wszystko przy tym okazuje się mieć zupełnie niespodziewane drugie dno.

Chloe Gong zdecydowała się umieścić akcję pomiędzy prawdziwymi wydarzeniami. Wykorzystała do tego klimat i atmosferę panującą w Szanghaju w latach 30. XX wieku. Postanowiła przeanalizować też występujące wtedy mechanizmy imperializmu oraz nacjonalizmu. Niektóre zdarzenia rzeczywiście miały miejsce, np. słaba eksplozja (w 18.09.1931 roku) na odcinku torów kolejowych zarządzanych przez należącą do Japonii Kolej Południowomandżurską. Również nazwy ulic oraz kilku budynków są odpowiednikami tych już istniejących. Za to reszta akcji, jak można się domyślić, jest fikcyjna.

Przez większość powieści czułam się naprawdę zaangażowana. Było wiele momentów, które potrafiły trzymać w ciągłym napięciu. Cały spisek był naprawdę intrygujący, zwłaszcza że stał pod znakiem zapytania aż do samego końca. Kiedy przypuszczałam, że zbliżam się do całej prawdy, zaczynały pojawiać się kolejne zaskakujące informacje i nieprzewidziane zwroty akcji. Natomiast wydarzenia mające na celu zbliżyć do siebie głównych bohaterów mnie urzekły. Postać Rosalind wykazywała się inteligencją oraz szybką dedukcją. Niestety, ze względu na swoją przeszłość była dosyć nieufna. Z kolei, Orion, pod przykrywką zwykłego podrywacza, potrafił zaskakiwać wnikliwością i wrażliwością. Oboje potrafili być elastyczni, szybko radząc sobie z różnymi przeciwnościami podczas misji. Byłam na początku trochę przestraszona ilością stron tej książki. Jednakże im lepiej poznawałam ten świat pełen podstępów, tym ciężej było mi się od niej oderwać. Podobał mi się również sam klimat powieści.

Język autorki jest przyjemny oraz momentami poetycki i filozoficzny. Długość rozdziałów jest optymalna, a czcionka ma odpowiednią wielkość. Sam utwór czyta się szybko i płynnie.





Aleksandra A.






Książka wydana przez Wydawnictwo



Komentarze