Silva rerum IV - Kristina Sabaliauskaitè - recenzja




Jak w poprzednich częściach, tak i w kolejnym tomie powieść zaskakuje i zaciekawia barwnymi, długim, lecz jasno ukazującymi istotę sprawy zdaniami pełnymi życiowych refleksji. Sposób prezentacji bohatera i zdarzeń, język i styl wydają się jakby wyjęte z barokowej opowieści pełnej oryginalnych określeń, w dużym stopniu przypominającej nasze dawne, szlacheckie gawędy.

Pierwsze strony ukazują rozważania Franciszka Ksawerego z Milkont Narwojsza, oczekującego na uroczysty pochówek członka rodziny, bohatera wcześniejszych części książki. Jako człowiek wykształcony w duchu oświeceniowej nauki z dystansem i sporą dozą ironii patrzy na rozgrywające się wydarzenia. Oto Piotr Antoni z Milkont Narwojsz umarł, a pogrzeb ma uświadomić wszystkim wokół, jak zamożny i ważny człowiek odszedł z tego świata. Sam tylko chór dzwonów kosztował pięćset złotych, a widok wspaniałej dębowej trumny, jakiej nie powstydziłby się niejeden władca, zapiera dech w piersiach. Oczywiście, jak zawsze w takich przypadkach, trwają dywagacje na temat podziału majątku i przejęcia sterów władzy w posiadłości. Najpoważniejszym kandydatem wydaje się Kazimierz Narwojsz, dziedzic z dorobkiem w postaci żony i czworga dorodnych dzieci, ale okazuje się, że nic nie jest proste i oczywiste.

Franciszek wyrusza w długą drogę przez Europę, poszerzając swoje horyzonty, a rodzina usiłuje zaprowadzić ład i harmonię po odejściu głowy rodu. Warto poznać te dzieje, gdyż są opowiedziane ciekawie, barwnie i czyta się lekko, a chociaż dominuje długi, ciągły tekst narracji, lektura nie nuży. Silva rerum" przypomina staropolskie opowieści z czasów sarmackich, natomiast mnóstwo detali związanych z epoką zaspokaja oczekiwania erudycyjne.





Z.J.





Książka wydana przez



Komentarze