Baśniowa opowieść - Stephen King - recenzja




Jako miłośniczka prozy Stephena Kinga z chęcią sięgnęłam po jego nową książkę. Do moich ulubionych tytułów należą „Mroczna strefa”, „Cmętarz zwieżąt”, „Cujo". Tym razem nie jest to horror a baśń. Nie jest to pierwsza tego typu książka Kinga, warto tutaj wspomnieć o baśniowych „Oczach smoka” czy „Talizmanie” napisanym razem z Peterem Straubem.

„Baśniowa opowieść” zaczyna się i przez połowę historii toczy się jako zwykła powieść obyczajowa, by za połową zaprowadzić nas do innego świata i jego potworów. Charlie Reade po tragicznej śmierci matki zmaga się z alkoholizmem ojca. „Dzięki” obietnicy założonej Bogu, ojciec wychodzi z nałogu, a chłopak postanawia spłacić dług poprzez pomoc schorowanemu starszemu panu i jego psu.

W książce mamy znane już tematy i wątki takie jak: alkoholizm ojca, wychodzenie z nałogu (trochę tu informacji o Anonimowych Alkoholikach), przyjaźni chłopca ze starszym mężczyzną, o mrocznej stronie człowieka, o światach równoległych. Śledzimy dojrzewania chłopca poprzez doświadczanie ekstremalnych zdarzeń. Lubię Kinga za sam styl pisania, więc nie żałuje czasu spędzonego nad tą lekturą, choć nie mogę napisać, że historia mnie porwała. Nie znalazłam tu niczego nowego, jakby samego Kinga w Kingu było za mało? Wolę jednak starsze powieści Mistrza Horroru, ale i tak pewnie sięgnę po kolejną nową. „Baśniowa opowieść” została wydana w dwóch wersjach. Zdecydowanie polecam tę ilustrowaną.



MJ



Książka wydana przez







Komentarze