Tasha Suri to wielokrotnie zagradzana autorka dylogii „Księgi Ambhy” oraz epickiego fantasy „Jaśminowy tron”. Powieść pod tytułem „Cesarstwo piasku” to moje pierwsze zetknięcie z tą pisarką.
Krótko o fabule: Mehr jest półsierotą, nieślubną córką cesarskiego urzędnika oraz kobiety pochodzącej z innego, niechcianego na tamtejszych ziemiach plemienia. Z pozoru jest cicha i pokorna, jednak w jej żyłach płynie odziedziczona po matce krew, która daje jej pewną moc. Z tego właśnie powodu Mehr, w skutek kilku wydarzeń, musi zacząć walczyć zarówno o wolność, jak i o bezpieczeństwo najbliższych.
Sięgnąłem po tę powieść pełen nadziei i oczekiwań czegoś naprawdę dobrego. Niestety, lekko się zawiodłem. Zacznę najpierw od plusów, a niepodważalnie są nimi świetnie wykreowany świat oraz genialny klimat pustyni, która jest ważnym elementem powieści. Podobały mi się również stwory zamieszkujące cesarstwo, których inspirację autorka zaczerpnęła z buddyzmu. Niestety sama historia mnie nie porwała. Główna bohaterka – mocno przeciętna. Przez większą część książka była strasznie powolna i mało się działo. Zabrakło mi również tak zwanych „plot twistów”, czyli nieprzewidywalnych zwrotów akcji, które są potrzebne, by czytelnik był zaangażowany w historię. Powieść kończy się tak, że w ogóle nie zachęca do przeczytania drugiego tomu. Często wręcz musiałem się zmuszać do ponownego sięgnięcia po książkę, bo po prostu było nudnawo. Podsumowując, „Cesarstwo piasku” to zwyczajnie średnia powieść.
Nie polecam jej zaczynającym przygodę z czytaniem, bo można się po prostu speszyć. Trochę już czytającym osobom absolutnie tej książki nie odradzam, gdyż jak już mówiłem nie była ona zła – była po prostu średnia. Warta przekonać się samemu, gdyż mi się książka może nie spodobać, a kogoś innego może wciągnąć tak, że nie da się przestać czytać.
Komentarze
Prześlij komentarz