Oberża na pustkowiu - Daphnne de Maurier - recenzja

 




Młoda dziewczyna traci matkę i zostaje całkiem sama. Sprzedaje gospodarstwo, w którym się wychowała i opuszcza rodzinne strony, by odwiedzić swoją jedyną krewną, ciotkę, którą pamięta z dzieciństwa. Zamieszkuje wraz z nią w oberży prowadzonej przez jej męża – despotycznego Jossa Merlynna. Zarówno gospoda, jak i jej właściciel cieszą się złą sławą – przestronne pokoje gościnne święcą pustkami, opustoszały bar zbiera kurz. Każdy wie, że w Jamajce nie zostaje się na noc. Czy hart ducha i logika i stalowa odwaga Mary pozwolą jej odkryć tajemnicę jej nowego domu? A może stanie się kolejną jej ofiarą - tak jak jej ciotka…

Trudno jest zaklasyfikować „Oberżę na pustkowiu” do jednego gatunku literackiego. To połączenie kryminału, romansu, thillera oraz powieści psychologicznej i obyczajowej. Charakterystyczne opisy budzą skojarzenia z opowiadaniami Lovecrafta – przyroda jest tu groźna, niepokojąca i zmienia się wraz z akcją utworu. Możemy się pokusić o dalej idącą tezę – charakter bohaterów wpasowuje się w ich otoczenie. Jym, symbol wolności mieszka w szałasie na wrzosowisku, które zachwyca Mary. Ona sama, odważna o czystym sercu pochodzi z idyllicznej wsi – Hertfordu. Jej budzący grozę wuj zamieszkuje w deszczowym, niepokojącym lesie. Książka oparta jest na kontrastach – Joss a jego brat, Mary a ciotka Patience, dobro – zło, bierność-aktywność. Świat nie jest tu skomplikowany. Mary i inni bohaterowie mają proste motywy, które możemy bez trudu zrozumieć. Są to postacie wręcz uproszczone. Nawet demoniczny pastor z Altarnun w roli genialnego złoczyńcy nie wydaje się przekonujący. Nieracjonalni, bo uproszczeni. W wielu momentach ma się świadomość, że postać podjęła tak irracjonalny ruch tylko dlatego, że było to konieczne dla dalszego rozwoju fabuły. Nawet główna bohaterka wydaje się blada. Tak jak zostały stworzone postacie, wygląda również forma książki. Urywane dialogi, chronologiczne opisy. Tekst przypomina opis filmu klatka po klatce. Kolejne sceny są wręcz wypunktowane. Podczas lektury ciężko jest się zaangażować, trudno jest się wciągnąć. Czytając ma się wrażenie nierealności opisanej akcji. Żywsze fragmenty sprawiają wrażenie snu…

Muszę przyznać, że książka nie trafiła w mój gust literacki. Myślę jednak, że na pewno trafi do przekonania innych czytelników – miłośników „Wichrowych Wzgórz” czy „Rebeki”.





A.G.





Książka wydana przez Wydawnictwo



Komentarze