Diane Setterfield – brytyjska pisarka urodzona w 1964 r. Studiowała literaturę francuską na Uniwersytecie Bristolskim. Jej bestsellerowy debiut, „Trzynasta opowieść” (2006), został wydany w 38 krajach na całym świecie i sprzedany w ponad trzech milionach egzemplarzy. Otrzymała nominacje do nagród Waterstone's Newcomer of the Year i Dilys Awards. W styczniu 2019 ukazała się jej najnowsza powieść „Była sobie rzeka". Książkę nominowano do Goodreads Choice Award w kategorii powieść historyczna oraz uhonorowano nagrodą HWA Gold Crown Award dla najlepszej powieści historycznej 2019 roku, przyznawaną przez brytyjskie Stowarzyszenie Autorów Książek Historycznych.
„Czarne skrzydła czasu” to książka przedstawiająca losy Williama Bellmana, który podczas dziecięcych zabaw ustrzelił za pomocą procy, kruka. Niewinne, chłopięce popisy okazały się wyrokiem nad losem głównego bohatera. Całe jego życie było pasmem śmierci najbliższych mu osób, dodatkowo w dość tajemniczych okolicznościach. Ostatecznie mężczyzna odnajduje wybrankę swego serca i zakłada z nią rodzinę. Początkowe, idylliczne życie młodych zakochanych zamienia się nie do poznania. W mieście zaczyna szerzyć się gorączka, która sukcesywnie odbiera małżeństwu kolejne dzieci, aż w końcu żonę Williama. Mężczyźnie pozostało ostatnie dziecko, które również jest chore, lecz wciąż żyje. Ten jednak zrozpaczony postanawia targnąć się na własne życie, nie przejmując się losem córki. Przeszkadza mu w tym pewien tajemniczy mężczyzna, który był stałym bywalcem wszystkich pogrzebów w rodzinie głównego bohatera. Proponuje on pakt, który miały uratować życie ostatniego dziecka Bellmana. Jednak jaka jest tego cena?
Ogromnie zawiodłam się na tej książce. Przed jej przeczytaniem, natchnęłam się na liczne pozytywne recenzje. Została ona wydana kilka lat temu pod innym tytułem i w innej szacie graficznej. Niestety nie sprostała ona moim oczekiwaniom. Moją pierwszą uwagą jest fakt, iż w jednej książce, autorka zawarła całe życie jednego bohatera, przez co fabuła stawała się nudna i niezwykle rozciągnięta. Zdawała się specjalnie przedłużana. Cała historia była bardzo przewidywalna, co było kolejnym, nużącym aspektem podczas lektury. Wykreowana historia również nie była niczym nadzwyczajnym. Jedynym plusem książki był styl pisarki – przyjemny do czytania, pozwalający na wyobrażenie sobie każdej przytoczonej sceny. W dorobku twórczym autorki są jeszcze dwie pozycje. Nie zniechęcam się tą historią, gdyż przeczytałam, że „Trzynasta opowieść” jest o wiele lepsza. Książkę polecam wytrwałym czytelnikom.
„Zadowolony z wyższości bycia żywym, stwierdził, że nie może się doczekać pogrzebu”
Komentarze
Prześlij komentarz