Don't love me - Lena Kiefer - recenzja

 
Lena Kiefer to pisarka młodego pokolenia, pochodząca z Niemiec. Jest autorką historii obyczajowych, ale także fantastycznych skierowanych do młodzieży. Na swoim koncie ma wiele pozycji, ale tylko jedna z nich została przetłumaczona na język polski.

„Don’t love me” to przyjemna do czytania opowieść o dwójce młodych ludzi. Kenzie to dobrze prosperująca dekoratorka wnętrz, która marzy o podjęciu stażu w Nowym Yorku. Niestety rzeczywistość nie była dla niej łaskawa i na skutek wielu zdarzeń trafia do malowniczej Szkocji, do miasteczka Kilmore. Z tą miejscowością łączy się smutna historia, stanowiła bowiem miejsce narodzin i dojrzewania już nieżyjącej matki głównej bohaterki. Wiele mieszkańców rozpoznaje w dziewczynie dawną mieszkankę i zagaja rozmowę na ten bolesny temat. Widmo wspomnień związane z tragiczną śmiercią matki okazuje nie być się jedynym zmartwieniem Kenzie. Na jej drodze staje chłopak spod ciemnej gwiazdy, znienawidzony przez wszystkich mieszkańców. Lyall to typowy buntownik, kobieciarz, lubiący imprezy, a przy tym dziedzic ogromnej fortuny rodziny Hendersonów – właścicieli hoteli na całym świecie. Ich drogi spotykają się w Kilimore i zaczyna ich łączyć pewne uczucie, którego nie może zaakceptować wpływowa rodzina, w której panuje mnóstwo skomplikowanych zasad.

Książka była ciekawą pozycją, w sam raz na wieczór. Nie wymaga od czytelnika skupienia i analitycznego myślenia w trakcie czytania. Sama fabuła była prosta i dość przewidywalna. Podobała mi się wielowątkowość opowiedzianej historii. Autorka nie skupiła się wyłącznie na wątku romantycznym, a zadbała o ciekawą otoczkę – sprawy rodzinne, opisy pięknego krajobrazu, prawdziwą pasję. Niezadowalające jest zakończenie, które pozostawia czytelnika z wieloma pytaniami. Uważam to za dobry chwyt marketingowy, gdyż ciekawość pcha do zakupu kolejnych części.


 

 

Julia G. 

 

 

Książka wydana przez

 



Komentarze