Zawisza. Czarne krzyże - Jacek Komuda - recenzja

 


Akcja powieści rozpoczyna się dość nieoczekiwanie od fragmentu kroniki Jana Długosza i taki sam zabieg autor zastosował przed kolejnymi rozdziałami. W ten sposób wprowadza elementy historyczne, tworzy nastrój, a także uwiarygadnia prezentowane zdarzenia. Również losy sławnego rycerza zostały wprowadzone nietypowo – od wieści o śmierci Zawiszy przyniesionej jego dawnemu towarzyszowi, a obecnie biskupowi, Zbigniewowi Oleśnickiemu. A za chwilę następuje retrospekcja, wspomnienie pojmania przez krzyżaków brata wojownika z Garbowa, Kruka. Takich przejść pojawia się w powieści sporo, dzięki czemu czytelnik skupia uwagę na wydarzeniach.

Niemniej ciekawe wydarzenia kończą pierwszy tom dylogii, bowiem Zawisza otrzymuje od samego króla specjalną misję oraz szczególną nagrodę za męstwo. Jaką? Należy dotrzeć do ostatnich stron, aby dowiedzieć się, co się wydarzyło.

Czytający powieść miłośnicy historii nie będą narzekać, ponieważ autor wypełnił narrację i język postaci słownictwem typowym dla prezentowanych czasów. A kilkadziesiąt ostatnich stron książki zajmują przypisy do kolejnych rozdziałów, zawierające szerokie objaśnienia dotyczące postaci i wielu scen, a także odwołania do źródeł historycznych. 


Czytelnik mający w ręku „Zawiszę. Czarne krzyże” na pewno niejeden raz wspomni „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza, jednak autor tej powieści w zupełnie inny sposób tworzy obraz naszego kraju i sąsiadów z okresu przed Grunwaldem. Także z tego powodu warto sięgnąć po książkę Jacka Komudy.

 

 

ZJ

 

 

Książka wydana przez

 


 

Komentarze