Prawo krwi - Tess Gerritsen - recenzja

Utarło się, że nazwisko Tess Gerritsen gwarantuje dobry thriller czy przy książce pt. „Prawo krwi” tak było?

Ojciec Willy Maitland zginął, kiedy
 była małą dziewczynką. Brał udział w wojnie w Wietnamie. Podczas tajemniczej misji jego samolot, którego był pilotem, został zestrzelony. Teraz po latach, kiedy ciągle wraz z matką nie otrzymały odpowiedzi na wiele nurtujących je pytań i niejasności tej tragedii, kobieta wyrusza do Azji. Chce dowiedzieć się na miejscu czy jej ojciec na pewno zginął. Co tak naprawdę wydarzyło się podczas feralnego lotu? Za tajemnicą niestety stoją wpływowi i niebezpieczni ludzie. Niespodziewanie w prywatnym śledztwie pomaga jej antropolog pracujący dla armii, Guy Bernard. Czy da radę uchronić Willy przed śmiertelnym niebezpieczeństwem i pomoże rozwikłać zagadkę śmierci jej ojca? A może prawda okaże bardziej zaskakująca?

Książka akurat na wakacyjne popołudnie. Letnia pogoda pozwala lepiej wczuć się w gorący klimat Azji. Jest to jedna ze starszych książek Tess Gerritsen, więcej tu romantyzmu niż thrillera, ale wcale to nie przeszkadzało mi w lekturze. Mam wrażenie tylko, że potencjał tej powieści nie został do końca wykorzystany. Spokojnie mogłaby to być dłuższa książka. Natomiast fanom powieści trzymających w ciągłym napięciu bardziej polecam „Skalpel” czy „Dawcę” tej autorki.





A.J.



Książka wydana przez Wydawnictwo


Komentarze