Władca ciemności - Donato Carrisi - recenzja

Zanim rozpocznie się akcja powieści, zostaje przypomniany nakaz papieża z XVI wieku: Rzym nigdy nie może pogrążyć się w ciemnościach. Do dziś nie jest jasne, o co dokładnie chodziło Leonowi X, gdy polecił dbać o zapasy świec i oliwy do lamp. Swoją wersję katastrofy grożącej Wiecznemu Miastu przedstawił autor „Władcy ciemności”.

Główny bohater, Marcus, znajduje się w nieznanym mu pomieszczeniu „cuchnącym śmiercią”. Otacza go nieprzenikniona ciemność, nawet trudno mu przypomnieć sobie, kim jest. Cudem udaje mu się wydostać z więzienia kojarzącego się z torturami.

W tym czasie Rzym zalewają wody Tybru, a pod osłoną nocy szerzy się zło: napady, gwałty, morderstwa, kradzieże i dewastacja wielu zabytków. Poza tym okazuje się, że w Watykanie od lat uwięziony jest seryjny morderca. W narastającej atmosferze strachu, paniki i chaosu Marcus usiłuje walczyć z przestępcą, jednak dotknęło go coś okropnego dla detektywa: stracił pamięć. Ma jednak szczęście, nie jest sam, gdyż wspomaga go Sandra Vega, była pracownica policji. Dalej akcja rozwija się ciekawie, występuje wiele intrygujących postaci i zaskakujących okoliczności, są także wątki historyczne i obyczajowe.

Książkę Donato Carrisiego czyta się swobodnie, napięcie narasta stopniowo, dzięki czemu powoli, ale skutecznie zostaje się wciągniętym w bieg wydarzeń. Dodatkowo, treść wypełnia bardzo dużo ciekawych informacji niesamowicie wzbogacających fabułę.


ZJ



Książka wydana przez Wydawnictwo


Komentarze