Tkanki - Dominika van Eijkelenborg - recenzja

Po książkę Dominiki van Eijkelenborg pt. „Tkanki” sięgnęłam nieprzypadkowo, ponieważ była najbardziej wyczekiwaną premierą lutego 2018 roku. Autorkę już znałam, gdyż czytałam jej powieść „Kiedy będziemy deszczem” i głęboko zapadła mi ona w pamięć.

Pani Dominika jest Polką pochodzącą z Suwalszczyzny, studiowała i pracowała w Krakowie. Obecnie mieszka w Holandii, stąd obco brzmiące nazwisko. „Tkanki” są thrillerem, a to mój ulubiony gatunek literacki. Dużą ciekawość wzbudził tytuł książki, bo słowo „tkanka” jest terminem histologicznym. Natomiast histologia leży w kręgu moich zainteresowań. Okładka utrzymana została w niepokojących odcieniach fioletu; kojarzy się z barwami preparatów histologicznych. Przedstawia ona niewyraźną, rozmazaną i nieco asymetryczną twarz dziewczyny. Na ten obraz nakładają się dwa nieregularne i błyszczące kształty. Na górze okładki białą czcionką wypisano zdanie „Czy wraz z sercem można przeszczepić wspomnienia i uczucia innej osoby?”, co idealnie wprowadza w tematykę powieści, którą jest transplantologia i pamięć tkankowa. Dominika van Eijkelenborg w wywiadzie dla Wydawnictwa Kobiecego przyznaje, że artykuł o pamięci tkankowej u ludzi po przeszczepach znalazła przypadkowo, przeglądając magazyn dla kobiet. Uznała, że temat jest kontrowersyjny, niosący ze sobą więcej pytań niż odpowiedzi. Główną bohaterką utworu jest nastolatka Evi Brouwer. Dziewczyna cierpi na bardzo zaawansowaną kardiomiopatię, która w efekcie doprowadza do skrajnego wyczerpania organizmu. Jedynym ratunkiem dla Evi jest przeszczep. Czytelnik zostaje wprowadzony w tematykę transplantologii, poznaje dylematy towarzyszące biorcom i rodzinom dawców. Chora mówi: „Czy to sprawiedliwe i dobre, że pragnę żyć za cenę czyjejś śmierci? Życie z myślą, że ktoś umarł, a ja żyję? Czy odczuwa się wyrzuty sumienia? Czy tylko radość?".

Książka skłania do refleksji, daje wyobrażenie tego, co może dziać się w umyśle osób śmiertelnie chorych. Poznajemy zmiany zachodzące w psychice umierającej nastolatki i jej matki - Chantal Simons. Evi i Chantal łączy wyjątkowa więź uczuciowa, która wydaje się niezniszczalna i ponadczasowa. Dawcą dla Evi zostaje młoda dziewczyna. Finija, która zginęła w wypadku samochodowym. Transplantacja w sensie medycznym udaje się, lecz niespodziewanie przeszczepiony organ przejmuje kontrolę nad biorcą. Evi zaczyna miewać niepokojące sny, zmieniają się jej upodobania - począwszy od kulinarnych, a skończywszy na doborze przyjaciół. Ku rozpaczy matki pogarszają się jej relacje z córką. Kobieta czuje, że zaczyna tracić Evi. Wyczuwając zagrożenie, postanawia rozwikłać zagadkę zmiany osobowości córki.

Główna bohaterka jest w wieku zbliżonym do mojego, co pozwoliło mi się z nią zidentyfikować. Interesujące jest, że narratorami książki są - Evi, Chantal, brat Finyi i jej chłopak Sander Horst. Dzięki temu doskonale oddane są stany emocjonalne bohaterów. Poznajemy historię z różnych perspektyw. Dawało mi to poczucie bliskości niemal z każdą z postaci. Czytelnik dysponuje szeroką wiedzą. Czułam się mądrzejsza o tę wiedzę do tego stopnia, że niejednokrotnie miałam ochotę służyć podpowiedzią bohaterom w trudnych sytuacjach.

W „Tkankach” pojawia się też wątek romansu tak bardzo skomplikowanego, że całkowicie mnie pochłonął. Jest element kryminału i zagadki do rozwiązania. Autorka genialnie buduje napięcie. Niepokój rośnie, tempo akcji przyspiesza, a czytelnik dosłownie nie jest w stanie nawet na chwilę porzucić lektury. Wnikamy w mroczne zakamarki umysłu. Czytając, dążymy do odkrycia prawdy. Poznajemy bardzo plastyczne opisy postaci. Jednym z bohaterów jest nawet kot Karol, co dla mnie - miłośniczki tych czworonogów - stanowi dużą atrakcję.

Walorem powieści jest zrozumiały i ekspresyjny język. Cała akcja dzieje się w Holandii. Byłam ciekawa, jak wygląda życie w tym kraju, a szczególnie szkolnictwo. Rzeczywiście, po lekturze zyskałam dużo informacji na ten temat. Podoba mi się to, że bohaterowie są bardzo zróżnicowani, charakterystyczni i niepowtarzalni. Nawet czarne charaktery opisane są w sposób zachęcający do ich poznania. Żałuję, że finał powieści nie kończy wszystkich wątków. Autorka zostawia czytelnikowi możliwość współtworzenia zakończenia.

„Co, jeśli serce, za którego głosem podążasz nie jest twoje?” Niech to niepokojące zdanie zachęci potencjalnego czytelnika do lektury „Tkanek”. Czekaja was niespodzianki i zapewniam, że książka nie pozwoli wam się nudzić. 


A czy ty podpisałeś zgodę na transplantację? Może się wahasz?



Oliwia, lat 16


Książka wydana przez 

www.wydawnictwokobiece.p
 

Komentarze