Studnia Zagubionych Aniołów - Artur Laisen - recenzja

Długo zbierałam się, aby cokolwiek napisać o tej książce. Po pierwsze było to spowodowane moim kiepskim stanem zdrowia, a po drugie jeszcze nie spotkałam się z książką, po której miałabym tak mieszane uczucia.

Kilka słów o fabule. Mamy czwórkę bohaterów: Joannę, Kingę, Tomasza i Michała, którzy pewnego dnia zostają przeniesieni do rzeczywistości, o której wcześniej nie mieli zielonego pojęcia. Nie wiedzą, dlaczego to właśnie oni są wybrańcami i jaki cel ma ich misja. Na domiar złego Światowi Błękitu grozi niebezpieczeństwo. Zbliżająca się kometa może oznaczać powrót Mrocznej Gwiazdy, czyli tajemniczego, legendarnego Demona. Bohaterowie podejmują wyzwanie. Każdy z nich musi znaleźć swoją opowieść. Uwięzieni w Studni Zagubionych Aniołów Jeźdźcy Światła czekają...

Ciężko mi opisać moje wrażenia po przeczytaniu tej książki. Z jednej strony bardzo ciekawy pomysł na fabułę, a z drugiej nie do końca najlepsze wykonanie. Mam wrażenie, że autor chciał stworzyć naprawdę złożoną rzeczywistość (w zasadzie więcej niż jedną rzeczywistość), ale niestety, w efekcie doświadczyłam niemałego chaosu, który przyczynił się do tego, że bardzo trudno czytało mi się tę książkę. Nie byłam w stanie się skupić w trakcie lektury, przez co czytanie nie sprawiało mi przyjemności. Raz świat realny, za moment wstawka Astronoma i zupełnie inny wymiar. Sen przeplatany z rzeczywistością. Naprawdę trudno było mi się w tym wszystkim połapać.

Prawdę powiedziawszy, kiedy zobaczyłam tytuł "Studnia Zagubionych Aniołów", spodziewałam się, że właśnie o nich będę czytać. Swego czasu bardzo lubiłam powieści, w których pojawiały się anioły. Sądziłam, że w tym wypadku one również wystąpią, ale niestety, zabrakło tutaj wyczekiwanych przeze mnie tych tradycyjnych skrzydlatych postaci. Oczekiwałam także wizualizacji raju, piekła, czyśćca, ale tego także nie doświadczyłam, czego bardzo żałuję.

Z bohaterami też za bardzo się nie zżyłam. Ewentualnie Tomasz zyskał moją małą sympatię. Wydawał mi się najbardziej wyrazisty ze wszystkich postaci. Jego przygody w fantastycznym świecie były zdecydowanie najlepsze. Michał z kolei w ogóle do mnie nie przemówił. Nie lubię takich aroganckich i zarozumiałych ludzi. W zasadzie ciężko powiedzieć, jaką rolę odgrywał on w całej historii. Kinga chyba najmniej mi się spodobała. Jej głównym celem było poczucie metafizycznego wypełnienia. Dla mnie to osoba, która nawet w realnym świecie bujała w obłokach. Absolutnie nie przekonała mnie do siebie. Z Joanną sprawa miała się już nieco lepiej. Podobnie, jak w przypadku Tomasza, widać, że bohaterka również była bardziej wyrazista niż pozostali. Osobiście najbardziej spodobał mi się motyw z różą, kiedy jakoś nie mogłam oprzeć się wspomnieniom "Małego Księcia".

Powtórzę po raz kolejny, że bardzo trudno ocenić mi tę powieść. Sam pomysł przenoszenia bohaterów do odmiennej rzeczywistości, by wykonali jakieś ważne zadanie, jest bardzo dobry, ale niweluje to wprowadzony chaos. Czytelnik może się pogubić przez fragmenty, po przeczytaniu których nie sposób postawić sobie w głowie pytania: "Ale o co chodzi?". To właśnie główny powód, dla którego "Studnia Zagubionych Aniołów" nie przypadła mi do gustu. Niemniej jednak fani fantastyki znajdą tutaj coś dla siebie, chociaż niestety, mogą się zniechęcić zbyt zawiłą, dezorientującą fabułą.
 

Merry

Książka wydana przez

http://geniuscreations.pl
 

Komentarze