Szczęście jest kotką - Eva Berberich - recenzja

W wolnej chwili przeczytałam książkę "Szczęście jest kotką" Evy Berberich. Eva Berberich mieszka z kotem i mężem, pisarzem Arminem Ayrenem, w miejscowości Oberweschnegg położonej w południowym Szwarcwaldzie (Badenia - Wirtembergia). Tam też rozgrywa się akcja książki.

Eva przeżywa żałobę po śmierci swojego kotka, Felusia. Otoczenie uważa, że niepotrzebnie przejmuje się kotem. Pod jej domem proboszcz położył pudełko, w którym znajduje się ruda, zielonooka kotka. Eva przygarnia ją.


Kobieta jest niezwykła. Potrafi rozmawiać z kotami. Pierwsza rozmowa z przygarniętym zwierzęciem dotyczy imienia. Eva postanawia, że nazwie kotkę Gałganka. Kobieta wspomina również swojej kotce, że wcześniej opiekowała się jej dziadkiem, Felusiem. Gałganka szybko przystosowuje się do nowych warunków. Kotka jest szczęśliwa. Drażni ją tylko towarzystwo przyjaciela swojej pani - Konrada. Gałganka uwielbia fotel muzyczny należący do niego. Konrad nie jest zachwycony, kiedy widzi ją siedząca na nim. Gałganka nie raz podrapała przyjaciela swojej pani. Mężczyzna próbuje wkupić się w łaski kotki, przynosi jej w prezencie łososia. Gałganka zjada z apetytem. Jednak nie jest pewna co do intencji Konrada. 


"Szczęście jest kotką" to historia o życiu niesfornej, ale i uroczej kotki. Myślę, że warto sięgnąć po tę książkę w wolnej chwili. Polecam lekturę dosłownie każdemu.
 


Kasia, lat 17

Książka wydana przez Wydawnictwo


Komentarze