Płatki na wietrze - Virginia C. Andrews - recenzja


Od przeczytania "Kwiatów na poddaszu" minął prawie rok. Pierwsza część opowiadająca o losach rodziny Dollangangerów zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dosłownie piorunujące. Nie mogłam się powstrzymać, gdy pewnego dnia zobaczyłam prawie całą serię w promocji i to sporej. Od tej pory "Kwiaty na poddaszu", "Płatki na wietrze" i "A jeśli ciernie" zajmowały miejsce na mojej półce. Zwlekałam jednak z przeczytaniem drugiej części. Dlaczego? Sama nawet nie wiem, ale nadrobiłam zaległości z czego jestem bardzo zadowolona, chociaż historia sama w sobie jest tak strasznie smutna...

Cathy, Chris oraz Carrie po ucieczce z koszmarnej posiadłości trafiają przypadkiem do domu doktora Paula Sheffielda. Samotny mężczyzna postanawia zaopiekować się trójką dzieci i traktować jak swoje własne. Mimo wszystko rodzeństwo nie może zapomnieć o swojej mrocznej przeszłości. Zwłaszcza Cathy, która najbardziej nie może pogodzić się z tym, co minęło. Czy dzieciom uda się w końcu osiągnąć spokój i rozpocząć normalne życie?

Cały czas JA sama nie mogę się pogodzić z faktem i zrozumieć, jak dla pieniędzy, sławy, prestiżu można tak potraktować własne dzieci?! Nie znam słowa, które mogłoby dosadnie określić zachowanie tej kobiety, która została znienawidzona przez własne dzieci. Najbardziej przeraża mnie fakt, że na świecie naprawdę istnieją osoby, które dla majątku są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Szantażować, kraść, a co najgorsze, często zdobywać pieniądze robiąc przy tym krzywdę drugiej osobie. Nie chodzi tyle o krzywdę fizyczną, ale psychiczną, gdy okazuje się, że powiększanie konta w banku jest ważniejsze niż miłość.

Tak strasznie jest mi żal rodzeństwa Dollangangerów. Tyle nieszczęść spotkało te biedne dzieci. Najgorsze jest jednak to, że los nie rozpieszczał ich zbytnio nawet po zamieszkaniu z Paulem. Ciężko powiedzieć, ale chyba najlepiej z tym wszystkim radził sobie Chris. Bo choć cierpiał, wydawałoby się, że przeszedł przez to wszystko jakoś tak lżej. Nie można jednak traktować tego tak dosłownie, bo doskwierał mu ogromny "problem", jakim była miłość do ukochanej kobiety. Kobiety, która nigdy nie miała stać się jego na zawsze. Carrie z kolei musiała przejść przez kolejne koszmarne doświadczenia, jakby nie dość złego wydarzyło się w Foxworth Hall. Nie mogę zdradzić, co dokładnie jej się przydarzyło. Jedyne, co mogę napisać to to, że strasznie doskwierał jej niski wzrost, który w dużej mierze przyczynił się do nieszczęść dziewczynki. Co do Cathy, tu można by napisać najwięcej. Ta dziewczyna przeszła przez piekło. Przechodziła przez nie zdaje się najdłużej ze wszystkich. Nie mogła w żaden sposób zapomnieć o przeszłości. Chciała za wszelką cenę skonfrontować się z wyrodną matką i zemścić się na niej za całe zło, jakie spotkało rodzeństwo. Poświęciła dla tego celu wiele. Niejeden człowiek powiedziałby, że za dużo...

Co do książki, jako książki mogę napisać, że na pewno nie jest to powieść na poprawę humoru. Jednak warto się nią zainteresować. Dlaczego? Dlatego, żeby dostrzec, ile są w stanie zrobić ludzie dla bogactwa, ale przede wszystkim po to, aby zauważyć, ile jest w stanie zrobić człowiek dla miłości, poczucia kochania, przynależności, ponieważ to jest najważniejsze. Książka ta udowadnia nam po raz kolejny, że pieniądze wcale nie dają prawdziwego szczęścia, a wręcz przeciwnie, mogą doprowadzić do ogromnej tragedii.

Jest to mimo całego smutku wspaniała powieść, którą polecam każdemu. Niesamowita historia, która daje wiele do myślenia.
 

Merry



Książka wydana przez Wydawnictwo Świat Książki

Komentarze