Gabriel Garcia Marquez, kolumbijski noblista to autor m.in "Stu lat samotności", "Dwunastu opowiadań tułaczych" i "Miłości w czasach zarazy", pięknych książek, w których wykazuje się ogromną wyobraźnią. Ostatnio jednak przeczytałam powieść zupełnie niezwykłą, bo jest oparta na faktach, a właściwie jest "Raportem z pewnego porwania". Opowiada ona o porwaniach grupy dziennikarzy przez Extraditables, kartel narkotykowy pod rozkazami Pabla Escobara.
Akcja powieści rozpoczyna się porwaniem Maruchy Pachon i Beatriz Villamizar, ale nie są to pierwsze uprowadzenia. Historię możemy poznać zarówno z punktu widzenia porwanych, jak i ich rodzin.
Książka powstała za nomową i dzięki opowieściom Maruchy Pachon i jej męża, Alberta Villamizara, a także innym uczestnikom tego zdarzenia, którym udało się przeżyć. Jest napisana pośpiesznym stylem i uniknięto bardzo rozbudowanych opisów, jakby narrator bał się, że podczas opowiadania czegoś zapomni.
"Raport z pewnego porwania" jest dobry nie tylko dla interesujących się historią i przestępczością narkotykową, ale dla każdego, bo każdy powinien poznać tę wstrząsającą relację, żeby mieć świadomość, do jakich może doprowadzić handel narkotykami.
Akcja powieści rozpoczyna się porwaniem Maruchy Pachon i Beatriz Villamizar, ale nie są to pierwsze uprowadzenia. Historię możemy poznać zarówno z punktu widzenia porwanych, jak i ich rodzin.
Książka powstała za nomową i dzięki opowieściom Maruchy Pachon i jej męża, Alberta Villamizara, a także innym uczestnikom tego zdarzenia, którym udało się przeżyć. Jest napisana pośpiesznym stylem i uniknięto bardzo rozbudowanych opisów, jakby narrator bał się, że podczas opowiadania czegoś zapomni.
"Raport z pewnego porwania" jest dobry nie tylko dla interesujących się historią i przestępczością narkotykową, ale dla każdego, bo każdy powinien poznać tę wstrząsającą relację, żeby mieć świadomość, do jakich może doprowadzić handel narkotykami.
Komentarze
Prześlij komentarz