Nikt nie widział, nikt nie słyszał... - Małgorzata Warda - recenzja

Mam przed sobą kolejną rewelacyjnie napisaną, do końca trzymającą w napięciu, książkę Małgorzaty Wardy „Nikt nie widział, nikt nie słyszał…”.


Historia trzech nieznających się kobiet, które łączy jedno traumatyczne przeżycie z okresu dzieciństwa. Jedna z bohaterek traci siostrę. Wiele lat poświęca, wraz ze swoim ojcem, na szukanie siostry, jakiekolwiek śladu, który by pomógł uporządkować wydarzenia z tego strasznego dnia. Druga z kobiet została porwana i przez wiele miesięcy jest przetrzymywana w ciemnym piwnicznym pomieszczeniu. W tym przypadku autorka książki nawiązuje do kwestii tzw. „syndromu sztokholmskiego”, czyli silnego przywiązana emocjonalnego ofiary do porywacza. Ostatnia z bohaterek to młoda wschodząca gwiazda muzyki, która jako dorosła osoba odkrywa swoją prawdziwą tożsamość, poznaje historię swojego dzieciństwa zupełnie przez przypadek.


Książka Małgorzaty Wardy „Nikt nie widział, nikt nie słyszał…” to poruszająca, wciągająca powieść, która jest warta przeczytania. Może być genialnym podręcznikiem dla psychologów. Ale również jest wspaniałą lekturą dla każdego z nas. Opisywane wydarzenia bardzo silnie zapisują się w pamięć czytelnika, są źródłem przemyśleń, refleksji. 


Autorka w genialny sposób opisuje dramat rodzin porwanych dzieci, przeżycia samych ofiar. Uczucie bólu, rozdarcia, paniki i bezradności czuje się dosłownie w każdym zdaniu. Pomimo tego, przez całą książkę autorka pozostawia nadzieję na tzw. „happy end” opisywanych historii, ale ich zakończenie powoduje zderzenie się czytelnika z szarą rzeczywistością, z bezlitosną prawdą…


Książka jest trudna pod względem emocjonalnym, ale czyta się ją dobrze i przyjemnie. Szczerze polecam!


                                                                              Arleta Rojowska


Za ciekawą lekturę dziękujemy Wydawnictwu

Komentarze