Eoin Colfer to światowej sławy irlandzki pisarz, który… obroni się bez mojej pomocy, swoją jak zawsze wspaniałą twórczością.
„Kompleks Atlantydy” to kolejna część cyklu o genialnym nastolatku Artemisie Fowlu, którego zna cały świat. Celowo nie użyłem słowa wielbi, gdyż, mimo swojego młodego wieku, jest to osoba skomplikowana i niejednoznaczna. Na naszych oczach przeszedł on wiele zmian, niemal tak burzliwych jak jego przygody, i trudno było się spodziewać, że jest w stanie jeszcze nas czymś zaskoczyć. Był to błąd, niedocenienie Artemisa to zbrodnia przeciwko samemu sobie, zawsze prowadząca do porażki, zbrodnia, którą popełniali liczni jego przeciwnicy, tak ludzie, jak i elfy, gnomy, chochliki i inne postaci tajemniczej, żyjącej pod nami społeczności, o której pogłoski na pewno słyszeliście.
Jest to brutalne zetknięcie z ludzkim wyobrażeniem świata magicznego, a twardą rzeczywistością Oazy, miasta, w którym klnące żaby są w każdej kałuży, a w ciemnych zaułkach czają się bandy goblinów, miasta, którym w świetnym stylu autor pokazuje ironię naszej rzeczywistości.
Jednak tym razem powieść jest inna, sam Artemis jest inny, bezbronny, ponieważ traci to, co jest najcenniejsze, to, co jeszcze nigdy go nie zawiodło, własny umysł…
Komentarze
Prześlij komentarz