Literatura obyczajowa ma swoje plusy. Dzięki niej z pewnością możemy się zrelaksować, dlatego lubię czasami po nią sięgać. Jest to dla mnie świetna rozrywka. Jak było tym razem?
Trochę o fabule. Fay jest właścicielką cukierni w domowym ogrodzie. Jej życie opiera się na pracy i nieustannej opiece nad niewdzięczną matką. Poza tym od blisko dziesięciu lat jest związana z Anthonym, ale trudno powiedzieć, aby łączyło ich bajkowe uczucie. Któregoś dnia do brzegu dobija nowa łódź, a na jej pokładzie niesamowicie przystojny trzydziestolatek - Danny. Mężczyzna sprawia, że Fay zaczyna inaczej postrzegać swoje dotychczasowe życie. Niestety, los nie jest dla niej łaskawy. Przychodzi dzień, kiedy musi się pożegnać ze wszystkim, co do tej pory było jej bliskie. Kobieta musi podjąć bardzo ważną decyzję...
"Cukiernia w ogrodzie" jest książką, która mnie zaskoczyła. Myślałam, że trafiłam na powieść, która będzie dla mnie stanowić jedynie rozrywkę i nic z niej nie wyniosę. Myliłam się. Podczas lektury nie jeden raz nachodziła mnie refleksja nad ludzkim zachowaniem. W tym momencie należy wspomnieć o głównej bohaterce. Fay całe swoje życie poświęciła matce, która nigdy nie okazała jej cienia wdzięczności, a wręcz przeciwnie. Kobieta nigdy jednak nie poddała się. Mało tego, często doświadczała poczucia winy, gdy choć przez chwilę chciała zająć się swoimi sprawami. Nic dziwnego, skoro matka opanowała do perfekcji wpędzanie jej w ten stan. Często w realnym świecie spotyka się tego typu relacje, kiedy jeden człowiek manipuluje drugim poprzez obarczanie go winą. Zawsze zastanawiało mnie to, dlaczego ci potencjalnie słabsi ludzie tak łatwo im ulegają i sami przed sobą tłumaczą. Czy wynika to z ludzkiej naiwności? Czy z dobroci serca człowiek nie potrafi się komuś postawić? Czytając "Cukiernię w ogrodzie" będziecie mieli okazję się nad tym zastanowić.
Poza tym powieść Carole Matthews wywołała u mnie naprawdę silne emocje. Uwielbiam książki, które potrafią tak na mnie działać. Moje odczucia w trakcie lektury zmieniały się jak w kalejdoskopie. Raz bardzo współczułam głównej bohaterce i dzieliłam wraz z nią smutek. Innym razem denerwowała mnie swoim zachowaniem, kiedy aż chciało mi się krzyczeć, żeby wreszcie pomyślała o sobie. Wpadałam w złość, kiedy tylko pojawiały się fragmenty, w których matka Fay pokazywała swoje prawdziwe "ja". Swoją drogą zawsze daję szansę nawet tym negatywnym bohaterom i często jakiś przejaw dobroci jest w nich widoczny. Tutaj do samego końca Miranda nie zyskała nawet cienia mojej sympatii. Były też fragmenty, kiedy cieszyłam się, że wreszcie wszystko wychodzi na prostą, ale za moment nie mogłam uwierzyć, że los w tak okrutny sposób bawi się bohaterką. Wywoływanie tak różnych emocji jest niewątpliwie zaletą tej książki. Dzięki temu czytelnik nie może się nudzić.
Ta powieść uświadomiła mi bardzo istotną rzecz. W życiu warto być dobrym człowiekiem dla innych, ale nie powinno zapominać się o sobie. Czasami trzeba pomyśleć o własnym szczęściu i skupić się na nim. Nie należy jednak popadać w skrajność. Bycie egoistą nigdy nie wyjdzie na dobre i prędzej czy później odwróci się przeciwko nam. Takie wnioski wyciągnęłam po przeczytaniu "Cukierni w ogrodzie".
Historia niesie ze sobą jeszcze więcej. Oczywiście, nie zabrakło tutaj wątku miłosnego, który chociaż jest przewidywalny od samego początku (w zasadzie już po przeczytaniu opisu na okładce), nie jest banalny i całkowicie sielankowy. To również atut tej powieści. I tutaj można wyciągnąć ciekawy wniosek. Prawda jest taka, że prawdziwa miłość nie zna przeszkód. Nie da się przed nią uciec, schować, zapomnieć. Ona zawsze wraca. Nie ma na nią rady. Jest silniejsza od czegokolwiek. To najsilniejsze uczucie, jakiego doświadczają ludzie. Potrafi zwyciężyć wszystko, nawet największą nienawiść.
Ponadto jest to powieść, która idealnie odzwierciedla powiedzenie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Nie zawsze jest tak, że to najbliższa rodzina stanie za nami murem. Często to właśnie obcy ludzie są bardziej życzliwi i pomocni. Właśnie dla takich osób warto żyć i takim ludziom ofiarować swoje zaufanie i szacunek. Przekonała się o tym Fay, gdy całe jej życie legło w gruzach. Wtedy wyszło na jaw, kto jest jej prawdziwym przyjacielem.
"Cukiernię w ogrodzie" polecam wszystkim czytelnikom, którzy szukają ciekawej lektury. Z pewnością bardziej spodoba się paniom, chociaż może i panowie znajdą tutaj coś dla siebie. Myślę, że jeszcze sięgnę po twórczość autorki, ponieważ ta książka bardzo mi się spodobała. Natomiast Was, drodzy czytelnicy, zachęcam do zapoznania się z konkretnie tym tytułem. To naprawdę niesamowita powieść, która wywołuje mnóstwo emocji i pokazuje, że nie warto być egoistą, ale z pewnością należy od czasu do czasu pomyśleć o sobie, jeżeli całe swoje dotychczasowe życie poświęciliśmy innym.
Trochę o fabule. Fay jest właścicielką cukierni w domowym ogrodzie. Jej życie opiera się na pracy i nieustannej opiece nad niewdzięczną matką. Poza tym od blisko dziesięciu lat jest związana z Anthonym, ale trudno powiedzieć, aby łączyło ich bajkowe uczucie. Któregoś dnia do brzegu dobija nowa łódź, a na jej pokładzie niesamowicie przystojny trzydziestolatek - Danny. Mężczyzna sprawia, że Fay zaczyna inaczej postrzegać swoje dotychczasowe życie. Niestety, los nie jest dla niej łaskawy. Przychodzi dzień, kiedy musi się pożegnać ze wszystkim, co do tej pory było jej bliskie. Kobieta musi podjąć bardzo ważną decyzję...
"Cukiernia w ogrodzie" jest książką, która mnie zaskoczyła. Myślałam, że trafiłam na powieść, która będzie dla mnie stanowić jedynie rozrywkę i nic z niej nie wyniosę. Myliłam się. Podczas lektury nie jeden raz nachodziła mnie refleksja nad ludzkim zachowaniem. W tym momencie należy wspomnieć o głównej bohaterce. Fay całe swoje życie poświęciła matce, która nigdy nie okazała jej cienia wdzięczności, a wręcz przeciwnie. Kobieta nigdy jednak nie poddała się. Mało tego, często doświadczała poczucia winy, gdy choć przez chwilę chciała zająć się swoimi sprawami. Nic dziwnego, skoro matka opanowała do perfekcji wpędzanie jej w ten stan. Często w realnym świecie spotyka się tego typu relacje, kiedy jeden człowiek manipuluje drugim poprzez obarczanie go winą. Zawsze zastanawiało mnie to, dlaczego ci potencjalnie słabsi ludzie tak łatwo im ulegają i sami przed sobą tłumaczą. Czy wynika to z ludzkiej naiwności? Czy z dobroci serca człowiek nie potrafi się komuś postawić? Czytając "Cukiernię w ogrodzie" będziecie mieli okazję się nad tym zastanowić.
Poza tym powieść Carole Matthews wywołała u mnie naprawdę silne emocje. Uwielbiam książki, które potrafią tak na mnie działać. Moje odczucia w trakcie lektury zmieniały się jak w kalejdoskopie. Raz bardzo współczułam głównej bohaterce i dzieliłam wraz z nią smutek. Innym razem denerwowała mnie swoim zachowaniem, kiedy aż chciało mi się krzyczeć, żeby wreszcie pomyślała o sobie. Wpadałam w złość, kiedy tylko pojawiały się fragmenty, w których matka Fay pokazywała swoje prawdziwe "ja". Swoją drogą zawsze daję szansę nawet tym negatywnym bohaterom i często jakiś przejaw dobroci jest w nich widoczny. Tutaj do samego końca Miranda nie zyskała nawet cienia mojej sympatii. Były też fragmenty, kiedy cieszyłam się, że wreszcie wszystko wychodzi na prostą, ale za moment nie mogłam uwierzyć, że los w tak okrutny sposób bawi się bohaterką. Wywoływanie tak różnych emocji jest niewątpliwie zaletą tej książki. Dzięki temu czytelnik nie może się nudzić.
Ta powieść uświadomiła mi bardzo istotną rzecz. W życiu warto być dobrym człowiekiem dla innych, ale nie powinno zapominać się o sobie. Czasami trzeba pomyśleć o własnym szczęściu i skupić się na nim. Nie należy jednak popadać w skrajność. Bycie egoistą nigdy nie wyjdzie na dobre i prędzej czy później odwróci się przeciwko nam. Takie wnioski wyciągnęłam po przeczytaniu "Cukierni w ogrodzie".
Historia niesie ze sobą jeszcze więcej. Oczywiście, nie zabrakło tutaj wątku miłosnego, który chociaż jest przewidywalny od samego początku (w zasadzie już po przeczytaniu opisu na okładce), nie jest banalny i całkowicie sielankowy. To również atut tej powieści. I tutaj można wyciągnąć ciekawy wniosek. Prawda jest taka, że prawdziwa miłość nie zna przeszkód. Nie da się przed nią uciec, schować, zapomnieć. Ona zawsze wraca. Nie ma na nią rady. Jest silniejsza od czegokolwiek. To najsilniejsze uczucie, jakiego doświadczają ludzie. Potrafi zwyciężyć wszystko, nawet największą nienawiść.
Ponadto jest to powieść, która idealnie odzwierciedla powiedzenie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Nie zawsze jest tak, że to najbliższa rodzina stanie za nami murem. Często to właśnie obcy ludzie są bardziej życzliwi i pomocni. Właśnie dla takich osób warto żyć i takim ludziom ofiarować swoje zaufanie i szacunek. Przekonała się o tym Fay, gdy całe jej życie legło w gruzach. Wtedy wyszło na jaw, kto jest jej prawdziwym przyjacielem.
"Cukiernię w ogrodzie" polecam wszystkim czytelnikom, którzy szukają ciekawej lektury. Z pewnością bardziej spodoba się paniom, chociaż może i panowie znajdą tutaj coś dla siebie. Myślę, że jeszcze sięgnę po twórczość autorki, ponieważ ta książka bardzo mi się spodobała. Natomiast Was, drodzy czytelnicy, zachęcam do zapoznania się z konkretnie tym tytułem. To naprawdę niesamowita powieść, która wywołuje mnóstwo emocji i pokazuje, że nie warto być egoistą, ale z pewnością należy od czasu do czasu pomyśleć o sobie, jeżeli całe swoje dotychczasowe życie poświęciliśmy innym.
Merry
Książka wydana przez Wydawnictwo
Komentarze
Prześlij komentarz