Stokrotki w śniegu - Richard Paul Evans - recenzja

„Stokrotki w śniegu” to kolejna książka autorstwa Richarda Paula Evansa, jaką przeczytałam. Muszę przyznać, że z dotychczas poznanych, ta jest najlepsza.

Historia dotyczy pewnego biznesmena - Jamesa Kiera. Mężczyzna zdaje się być zimnym, pozbawionym serca człowiekiem, który nie patrzy na innych i bezwzględnie dąży do kolejnych zawodowych sukcesów, niezależnie od tego, czy ktoś na tym ucierpi, czy też nie. „Po trupach do celu”.

Pewnego dnia rekin biznesu odkrywa w gazecie artykuł dotyczący… jego śmierci. Dziennikarz pomylił osoby i to właśnie jego uśmiercił w wypadku. James nie może się oprzeć i postanawia przeczytać komentarze pod informacją o swojej rzekomej śmierci na informacyjnej stronie internetowej. Z każdą kolejną opinią jego nastrój i nastawienie zmieniają się. Wbrew pozorom liczne negatywne oceny jego osoby bardzo na niego działają. Do tego dochodzi koszmar senny. Od tej chwili życie Jamesa Kiera nie będzie już takie same…

Książka bardzo mi się spodobała. A dlaczego? Dlatego, że opowiada o niezwykłej przemianie. O tym, że magia Bożego Narodzenia naprawdę istnieje. O tym, że każdy człowiek ma prawo dostać drugą szansę i może zmienić się na korzyść. Najbardziej niesamowita była determinacja i odwaga z jaką James próbował naprawić swoje życie. Kiedy do niego dotarło, ile krzywdy wyrządził niewinnym ludziom, załamał się. Nie poddał się jednak i nadal walczył o przebaczenie.

Z rozmowy między Sarą - żoną Jamesa a ich synem Jimmym dowiadujemy się, że główny bohater był kiedyś bardzo dobrym człowiekiem. Pomagał innym, dbał o rodzinę, liczyły się dla niego najważniejsze wartości. Wszystko jednak się zmieniło, gdy zmuszony sytuacją finansową, wkroczył w świat biznesu i zajął się nieruchomościami. Jego żona do samego końca wierzyła lub też miała nadzieję, że James w końcu się opamięta i wróci do dawnej postaci.

Najbardziej przerażającym, a zarazem wzruszającym momentem była śmierć Sary. Mimo, że James porzucił ją, kiedy go najbardziej potrzebowała, wybaczyła mu. Na krótko przed jej odejściem, Kier zawalczył o ich małżeństwo i choć nie mógł zatrzymać śmiertelnej choroby, trwał przy żonie do samego końca. Kluczowym momentem było zamówienie tysiąca stokrotek, które Sara otrzymała, zanim zmarła.

„Stokrotki w śniegu” to naprawdę niesamowita opowieść, która daje dużo do myślenia. Jest i miłość, i wybaczenie. Książka ta pokazuje, że w każdym człowieku jest chociaż odrobina dobra i że nawet ta niewielka jego ilość może zmienić kogoś bardzo złego we wspaniałą osobę. Polecam.



Merry, lat 20





Książka wydana przez Wydawnictwo Znak

Komentarze

Prześlij komentarz