Intruz - Stephenie Meyer - recenzja

Stephenie Meyer zasłynęła jako autorka bestsellerowej sagi „Zmierzch”. Pochodzi z Connecticut. Nigdy nie zamierzała zostać pisarką.

„Intruz” to książka w stylu thrillera psychologicznego. Na Ziemi nie ma już zwykłych ludzi. Chociaż nie zmieniły się ludzkie ciała w ich wnętrzu znajdują się inne istoty. Pozostaje kilku buntowników, którzy ukrywają się, aby uchronić swe umysły przed wtargnięciem intruza.

Melanie jest jedną z nich. Jednak niedługo później i ona staje się ofiarą Duszy (bo to właśnie Dusze wkradają się do ludzkich umysłów i spychają ich dotychczasową osobowość w cień).

Dziewczyna ma wyjątkowy charakter, toteż jej ciałem próbuje zawładnąć nietypowa Dusza - Wagabunda, której zadaniem jest wyciągnięcie od Melanie informacji o kryjówce rebeliantów. Gdy Dusza stara się „zadomowić” w ciele Melanie, ta podsuwa jej kolejne wspomnienia. Najczęściej ukochanego mężczyzny - Jarema. Symbioza Melanie i Wagabundy doprowadza do tego, że intruz zaczyna tęsknić za kimś, kogo miała schwytać dla swojego gatunku. Wkrótce obie istoty wyruszają na poszukiwanie ukochanego. Dzięki współpracy Wagabunda poznaje takie uczucia jak przyjaźń i miłość. Do czego to doprowadzi?

„Intruz” jest niesamowitą historią. Według mnie jest zdecydowanie ambitniejszą książką niż „Zmierzch”. Wielkie brawa dla autorki za stworzenie tak niesamowitej fabuły. Z jednej strony fantastyka, a z drugiej powieść psychologiczna. Doskonały jest też wątek bardzo trudnej miłości między „połączonymi” duszami, a Jaredem. Walka jednego umysłu z drugim w jednym ciele. Uważam, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam. Naprawdę warto przeczytać.



Merry, lat 19



Książka wydana przez Wydawnictwo Dolnośląskie

Komentarze