Na marne - Marta Sapała - recenzja

To, że mamy problem z marnotrawieniem jedzenia, wiedziałam od dawna. Myślę, że do każdego z nas docierały historie o wielkich koszach koło dyskontów spożywczych pełnych jadalnego jeszcze jedzenia, ale trochę obitego, z jednej strony nadgniecionego, ukruszonego. Szokiem jednakże było dla mnie zdanie sobie sprawy, na jaką skalę to wszystko się odbywa. 

Gdyby nie reportaż Marty Sapały „Na marne” pewnie cały czas żyłabym w nieświadomości. Ogólnie mam wrażenie, że my jako społeczeństwo nie lubimy myśleć o takich rzeczach. Nie przepadamy za zmianami, zwłaszcza jeżeli wymagają one od nas jakiejś inicjatywy. Mimo że chociażby właśnie w kwestii marnowania żywności wystarczyłoby jedynie trochę pomyśleć przed zakupami i kupić jedynie rzeczy, które wiemy, że zjemy. 

Pojawiają się też głosy, o tym, że jako pojedynczy konsument nie mamy wpływu na to, co się dzieje. I muszę przyznać, że być może jest to po części prawda, bo po lekturze „Na marne” faktycznie zaczęłam sobie zdawać sprawę z tego, jak dużo jedzenia marnują największe sieciówki żywieniowe, tak muszę powiedzieć, że nie utrzymałyby się one bez naszych pieniędzy. 

W reportażu Marty Sapały bardzo urzekł mnie sposób, w jaki podeszła ona do tego tematu. Bardzo indywidualnie, pokazując historię jednostki, przede wszystkim także zagłębiając się w świat ludzi, których bada. Podobało mi się także, że nie podeszła do tego tematu z żadnym uprzedzeniem, tylko wyjątkowo otwartym umysłem. I choć czasami trochę gubiłam się w historii, zdecydowanie będę pamiętać o tej książce jeszcze przez długi czas, a już na pewno podczas następnych zakupów spożywczych. 

M. K., lat 17 



Książka wydana przez

https://czarne.com.pl/

Komentarze