Ostatnia aria Mozarta - Matt Rees - recenzja

Przyznaję szczerze, że książka „Ostatnia aria Mozarta” była dla mnie pierwszą okazją do bliższego poznania dorobku twórczego Matta Rees'a, pisarza i dziennikarza pochodzącego z Walii. Biorąc ją do rąk, byłam wręcz przekonana, że mam do czynienia z debiutującym autorem, który postanowił spróbować sił z powieścią kryminalną. Jak się okazało, popełniłam błąd – Matt Rees jest autorem kilku książek, w tym bestsellerów, obejmujących zakresem tematycznym literaturę faktu i powieści kryminalne, tym razem jednak postawił na opowieść zdecydowanie odbiegającą charakterem od jego wcześniejszych dzieł.

Wybitny muzyk Wolfgang Amadeusz Mozart umiera. Jego siostra Nannerl, dawniej wierna przyjaciółka kompozytora i utalentowana pianistka, otrzymuje list od żony brata, przez który zaczyna wątpić w naturalną śmierć Wolfganga. Aby rozwiać wątpliwości decyduje się na podróż do Wiednia, gdzie stopniowo odkrywa intrygę stawiającą znanego jej muzyka i jego otoczenie w zupełnie innym świetle. Jednocześnie zaczynając rozumieć więź łączącą rodzeństwo Mozartów mimo wieloletniej rozłąki.

Powieść jest ściśle oparta na biografii Mozarta, którego życie mogłoby dostarczyć materiału do niejednej historii zachwycającej miłośników suspensu i intrygi. Również to odbija się na fabule książki – przez ilość materiału zawartego w stosunkowo krótkiej, liczącej nieco ponad trzysta stron powieści, niektóre wątki wydają się poruszone zbyt powierzchownie a liczne postacie niedopracowane. Jednak muszę przyznać, że nie przeszkadza to w odbiorze całości dzieła. Nie jest to typowa powieść kryminalna, jakiej moglibyśmy się spodziewać po opisie, stanowi za to prawdziwy hołd pamięci o wybitnym kompozytorze i pianiście, jakim był Wolfgang Amadeusz Mozart, natomiast ścisły związek historii z muzyką mistrza pomaga w pełniejszym zrozumieniu jego utworów.

Dzieło Matta Rees'a przypomina nieco spokojną, klasyczną melodię, delikatnie oddającą klimat osiemnastowiecznego Wiednia, życia ludzi kultury, rozwijającej się masonerii i nadchodzących zmian światopoglądowych. Sama budowa powieści nie jest przypadkowa – rozwijająca się fabuła przypomina układem sonatę a – moll, jeden z utworów Mozarta. Książka nie jest pozycją ani bladą, ani przesadnie skomplikowaną – jest po prostu idealną lekturą do popołudniowej herbaty dla miłośników jesiennego wyciszenia w rytmie pióra mistrza.

Szeptuszka, lat 17




Za książkę dziękujemy księgarni internetowej


Komentarze