H.P. Lovecraft miał niezwykłą wyobraźnię. Tworzył niezwykłe krainy i postacie z koszmarów. Jego opowiadania są uważane za klasyki grozy, na których wzorował się m.in. Stephen King, więc jako amatorka mocnych wrażeń i uznanych dzieł z ochotą sięgnęłam po "Sny o terrorze i śmierci", zbiór opowiadań Lovecrafta.
Nie uważam oczywiście, że te opowiadania nie zasługują na żadne uznanie. Widać w nich przebłysk geniuszu autora i jego ogromną wyobraźnię, jednak, przynajmniej dla mnie, przygody bohaterów nie były opisane zbyt interesująco. Lovecraft skupił się bardziej na opisywaniu budynków, co sprawia, że wydarzenia schodzą na drugi plan i kryją się w cieniu wyniosłych marmurowych wież miasta Celephais.
"Sny o terrorze i śmierci" nie poleciłabym amatorom historii mrożących krew w żyłach, a raczej chcących puścić wodze fantazji i odwiedzić starożytne miasta wykreowane przez autora.
Niestety bardzo się zawiodłam. Oczywiście czytałam wstęp, w którym Neil Gaiman ostrzegł czytelników, którzy dopiero zaczynają przygodę z tym autorem, że na początku opowieści mogą wydawać się trudne, nudne i w ogóle niestraszne. Zdziwiłam się jednak, gdy te "początki" sięgnęły połowy książki, a może i dalej, bo z wstydem przyznam, że w tym właśnie miejscu postanowiłam zakończyć moje spotkania z panem Lovecraftem.
Nie uważam oczywiście, że te opowiadania nie zasługują na żadne uznanie. Widać w nich przebłysk geniuszu autora i jego ogromną wyobraźnię, jednak, przynajmniej dla mnie, przygody bohaterów nie były opisane zbyt interesująco. Lovecraft skupił się bardziej na opisywaniu budynków, co sprawia, że wydarzenia schodzą na drugi plan i kryją się w cieniu wyniosłych marmurowych wież miasta Celephais.
"Sny o terrorze i śmierci" nie poleciłabym amatorom historii mrożących krew w żyłach, a raczej chcących puścić wodze fantazji i odwiedzić starożytne miasta wykreowane przez autora.
Komentarze
Prześlij komentarz