Detektyw i panny - Magdalena Lewańska - recenzja

Czy w małym, niczym nie wyróżniającym się miasteczku w Niemczech, może zdarzyć się coś strasznego? Mieszkańcy Kirchdorf są ludźmi bardzo spokojnymi. Praktycznie znają się na wylot od dziecka. Policja nie ma tu za dużo pracy. Mogą co najwyżej uczyć małe dzieci przechodzenia na pasach albo doszkalać młodych kierowców. To ich cała rozrywka. W takim razie jakim sposobem doszło w tym miasteczku do zbrodni? Przekonał się o tym Dirk Tielke - młody szef policji, detektyw, który przybył do Kirchdorf na krótko przed pierwszymi niepokojącymi wydarzeniami.

Książka jest podzielona na dwie części. Część pierwsza zatytułowana „Chiński kurczak” jest całkiem niezłym thrillerem. W parku, którym opiekuje się Isia Dobrzańska, niespodziewanie pojawia się podejrzany mężczyzna. Wpada on prosto na samochód pani ekolog. Jak się później okazuje, nieznajomy ma amnezję. Nie pamięta kim jest, skąd pochodzi ani dlaczego znalazł się w tym, a nie innym miejscu. Isia opiekuje się nim. Stopniowo zaczynają się zaprzyjaźniać. Niewiele dni wcześniej w Kirchdorf, które znajduje się parę kilometrów od parku, dochodzi do morderstw. Na domiar złego bardzo okrutnych. Ofiary psychopaty są pozbawiane niektórych części ciała. Kiedy policja ustala winowajcę i podaje jego rysopis w telewizji, prasie i radio, Isia dostrzega zabójcze podobieństwo do swojego nowego przyjaciela. Nie może uwierzyć, że ten bardzo miły i sympatyczny mężczyzna mógł dokonać takich czynów, zanim stracił pamięć. Historia prowadzi przez wiele zwrotów akcji, a zakończenie jest dość nietypowe.

Druga część to „Mysz zastępcza”. Tym razem mamy do czynienia ze zbrodnią doskonałą. Sprawa wymaga naprawdę dobrego śledztwa. Ginie jeden z bogatszych mieszkańców Kirchdorf - Reiner Pagel. Od dawna wiadomo, że prowadził on podejrzany biznes i prawdopodobnie mafia skutecznie uniemożliwiła mu stanie się świadkiem koronnym, poprzez pozbawienie go życia. Jednak nie do końca takie rozwiązanie przypada komisarzowi Tielke. Podejrzenie pada na jednego z mieszkańców miasteczka. Mężczyzna w dodatku sam się podkłada. Niestety, oskarżenie dawnego konkurenta denata okazuje się żartem grupy społeczności z Kirchdorf. Tymczasem Dirk jest w niebezpieczeństwie. Gdyby nie nadmierna ciekawość jego sprzątaczki, prawdopodobnie straciłby życie, otwierając list z mini bombą. Sprawa zaczyna się powoli wyjaśniać. Młody detektyw dzięki pomocy zabawnej i pełnej życia pani Funke jest coraz bliżej rozwiązania zagadki.

„Detektyw i panny” to bardzo dobrze napisana książka. Jest wciągająca i niebanalna. Mamy do czynienia z interesującym i mrożącym krew w żyłach thrillerem, a także kryminałem, którego motywem przewodnim jest zbrodnia doskonała. Zakończenia obu opowiadań są nietypowe. Finał pierwszej części bardzo mnie zaskoczył. W zasadzie moje zdziwienie trwało od momentu, kiedy dowiedziałam się, kto może być potencjalnym mordercą oprócz podejrzewanego mężczyzny z amnezją. Zakończenie drugiej skojarzyło mi się trochę z grecką tragedią. Kiedy je przeczytałam, uznałam, że poniekąd szkoda mi mordercy. Oprócz tego bardzo ciekawe są wplecione w tekst analizy psychologiczne, najczęściej tłumaczone przez ukochaną pana komisarza - Alke. Należy też zwrócić uwagę na pewien wątek, który wyjątkowo rozbawia w drugiej części. Jest nią tytułowa mysz, której panicznie boi się odważny detektyw Tielke. Akcja, która rozgrywa się w jego biurze z udziałem osób trzecich, polegająca na złapaniu małego zwierzątka, jest bardzo zabawna.

Książkę polecam fanom kryminałów. Z pewnością się nie zawiedziecie. 



 


Merry, lat 20






Książka wydana przez Wydawnictwo

http://www.jankawydawnictwo.pl

Komentarze