Wyspa - Daria Dziedzic - recenzja


Biorąc do ręki tomik poezji Darii Dziedzic po raz kolejny trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakim zjawiskiem jest liryka, co i w jaki sposób wyraża (a może powinna wyrażać...), a zwłaszcza zastanowić się, kiedy warto lub należy sięgać po trudniejsze teksty. Jednak ten tomik czyta się dość lekko, jest raczej liryką prozą, a nie klasyczną poezją z całym bagażem stóp, rymów, średniówek i pozostałych środków.


Zbiorek autorki ze Śląska ukazuje jak sugeruje tytuł i pierwszy wiersz świat tam, w stronie innej niż ten zwykły, wprawdzie szeroki, lecz bagnisty, gdzie należy mieć gumiaki... Tam panuje odmienny nastrój, a stan pogody zależy od stanu duszy. Wyspa staje się enklawą, na której wrażliwy człowiek pragnie ocalić czyste i niewinne dzieciństwo, wolność wyboru i świat wyobraźni. Aby w niego wejść, należałoby przekroczyć jakąś śluzę, aby spłukać z siebie obce i nieprzyjazne elementy.




Wiersze Darii Dziedzic, jak ogromną większość poezji, trzeba mieć w zasięgu ręki, aby sięgnąć po nie w chwili refleksji, zadumy nad własnym istnieniem w codziennym świecie. Wtedy na pewno odnajdzie się w nich cząstkę swego życia, wokół którego człowiek kręci się jakby niepewnie i często, niestety bez głębszej refleksji.


Dla miłośników Słowackiego czy Norwida lub Leśmiana, z pewnością, tomik Darii Dziedzic może stanowić niezbyt interesujący zbiór, jednak warto wejść w niego w chwili, gdy realny świat po raz kolejny nas rozczaruje.



Z.J.


Za tomik poezji dziękujemy Wydawnictwu



Komentarze