Marvel: Spider-Man. Wiecznie młody - Stefan Petrucha - recenzja

Uwielbiam Spider-Mana. Czytałam mnóstwo komiksów z jego udziałem i obejrzałam każdą ekranizację, nawet żałośnie już wyglądające animacje z lat dziewięćdziesiątych czy sześćdziesiątych. Prawie płakałam, kiedy Marvel Studios miało stracić możliwość tworzenia filmów z jego udziałem. Podczas czytania tej książki także było mi smutno, jednak z zupełnie innych powodów.

Historia jest dosyć prosta. Peter Parker ma problemy finansowe, więc postanawia zrobić kilka zdjęć pewnej tajemniczej tabliczki z hieroglifami. Okazuje się, że eksponat jest bardzo pożądany przez Kingpina, szefa nowojorskiej mafii jak i Maggia, syndykat przestępczy.

Największym problemem tej powieści nie jest autor. Stefan Petrucha pisze naprawdę w porządku i gdybym miała możliwość przeczytania czegoś innego, co wyszło spod jego ręki, nie wzbraniałabym się. Niestety w tym wypadku zawiodła fabuła. Nie znam komiksu, który ta książka adaptuje i pewnie po niego nie sięgnę. Jestem pewna, że materiał źródłowy był lepszy, w końcu z jakichś powodów akurat go wybrano na adaptację, jednak po prostu wszystko, co się tu działo, nie potrafiło mnie nijak zaangażować. Teoretycznie mamy współczuć Peterowi braku pieniędzy na czynsz, choroby cioci May czy problemów w związku z Gwen Stacy, jednak ja nie umiałam. Mogło to być spowodowane osadzeniem historii w czasach młodości Petera (we współczesnych komiksach jest już dorosły), kiedy już znałam dalsze wydarzenia.

Peter zachowuje się i myśli tak jak przystało na jego postać. To bardzo dobrze, jednak czegoś mi w nim brakowało, ale nie potrafię powiedzieć czego. Na szczęście postać Kingpina została bardzo dobrze przeniesiona z komiksu, co jest bardzo ważne, gdy ma się do czynienia z kultowym już przeciwnikiem Spider-Mana. Przywódca Maggia, Silvermane, także nie wypadł źle, a jego wątek nawet przypadł mi do gustu. Ciocia May, jedna z ważniejszych postaci w tej historii, też była w porządku i robiła dokładnie to, co zwykle robi. Pozostałe postacie wypadły jednak trochę nijako, na czele z Gwen Stacy.

Książka miała potencjał i myślę, że wielu osobom może się spodobać, a zwłaszcza tym mniej obeznanym z historią Petera Parkera. Niestety trochę ciężko było przebrnąć przez tę historię, nie mówiąc już o zaangażowaniu się. Jednak jeśli ktoś chciałby poznać lepiej postać Spider-Mana, to warto. Dzięki niej da się poznać smutniejszy okres w jego życiu, a także niektóre ważniejsze elementy mitologii tego bohatera. Chociaż wtedy warto też zapoznać się z oryginalnymi komiksami.
 


Ania, lat 17 


Książka wydana przez Wydawnictwo

http://www.insignis.pl/


Komentarze