Astralker - Tomasz Sobiesiek - recenzja

Książka Tomasza Sobiesieka to pozycja dla miłośników historii o zdarzeniach wykraczających poza tzw. normalny świat. Została wydana przez Fabrykę Słów i ta nazwa chyba najcelniej określa powieść o Dawidzie Kowalczyńskim.

Pomysł na fabułę był dobry, ale realizacja nie okazała się najlepsza. Bohater jest studentem, upił się, został pobity, przegapił egzamin, złapali go wysłannicy bliżej nieokreślonej agencji i włączony do tajemniczego programu rządowego. Jednak Dawid nie posiada cech, dzięki którym w prawdziwym świecie mógłby zostać wybrany do jakiegokolwiek tajnego, a zwłaszcza rozbudowanego programu. Nie jest zbyt inteligentny, snuje długie rozmyślania o sprawach banalnych, często zmienia zdanie, nie jest kreatywny w działaniu na żywo, może dlatego, że dość często dostaje ciosy w głowę... A może właśnie taki ma być – prosty, zwykły młody człowiek wplątany w tajną akcję? Mimo wszystko, pan Kowalczyński okazuje się postacią mało wiarygodną. Podobnie zresztą jak agenci jakiejś tajnej służby, wyglądający dość śmiesznie, niczym z hollywoodzkich filmów klasy B. Widać to głównie w dialogach i stereotypowych zachowaniach.

Minusem powieści są też przydługie rozważania o tzw. normalnych sytuacjach czy przeżyciach, które czytelnik dawno umiejscowił, gdzie trzeba, np. gdy bohater walczy, obserwuje otoczenie, zastanawia się nad położeniem jakiegoś przedmiotu lub postaci. Takie trochę na siłę „wypełnianie” fabuły lub próba popisania się jakąś wiedzą.

Trzeba jednak przyznać, że w książce dzieje się dość dużo, a fani opowieści o paranormalnych możliwościach będą na pewno zadowoleni.



ZJ
 
 
 
Książka wydana przez
 
 

Komentarze