Hot mess - Lucy Vine - recenzja

Lucy Vine to dziennikarka pracująca w Londynie. Jej artykuły ukazują się m.in. w „Cosmopolitanie”, „Marie Claire” i „Grazii Daily". Książki kochała od zawsze i właśnie wydała swoją pierwszą powieść.

Tytułowe „Hot mess” oznacza atrakcyjną osobę, w której życiu, głowie i wyglądzie często panuje nieład, która notorycznie pakuje się w krępujące sytuacje tak jak bohaterka książki — Eleanor Knight. Śledzimy jej perypetie miłosno-rodzinno-przyjacielsko-zawodowe. Poznajemy Ellie tuż przed jej trzydziestymi urodzinami, jest singlem, mieszka w wynajętym pokoju w mieszkaniu Josha, przez warunki, zwanym przez nią Norą. Ma pracę, którą średnio lubi. W wolnym czasie zajmuje się malarstwem. Dużo sił poświęca owdowiałemu ojcu. Tęskni za siostrą i siostrzenicą, które wyjechały z kraju. Pewnego dnia przyjaciele logują ją na popularnym portalu internetowym i odtąd Ellie zaczyna swój maraton randkowy...

Książka przeznaczona dla pełnoletnich czytelników. Myślę, że znajdzie sporo amatorek, bo przedstawia współczesne życie kobiety w wielkim mieście. Mnie osobiście główna bohaterka napawała zdumieniem swoim postępowaniem. Dialogi i niektóre sytuacje są rzeczywiście zabawne, ale czy Ellie prawie z każdym facetem musiała lądować w łóżku, nawet jak się jej to średnio podobało? Rozumiem, że jest kobietą wyzwoloną i robi co chce, z kim chce, ale jej postępowanie dla mnie było niesmaczne. Miałam wrażenie, że dąży do autodestrukcji. Rozumiem, że po chorobie i śmierci matki próbowała sobie radzić, ale mnie do siebie nie przekonała. I czy naprawdę tak ciężko być singlem, bo presja otoczenia jest tak wielka? I żeby podjąć dojrzałe decyzje trzeba tyle czasu? Mam nadzieję, że jednak pokolenie millenialsów tak nie wygląda i nie będzie się z nią utożsamiać.

Nie jest to powieść wymagająca wysiłku intelektualnego, nie ma jakieś wyszukanej fabuły. Książka dla osób lubiących obyczajówki z nietypowym "...i żyli długo i szczęśliwie" zakończeniem.




WZ



Książka wydana przez Wydawnictwo





Komentarze