Noc ognia - Eric-Emmanuel Schmitt - recenzja

Erica-Emmanuela Schmitta chyba nie trzeba żadnemu czytelnikowi przedstawiać. Mimo tego, na wszelki wypadek zaryzykuję – drogi Czytelniku, oto Eric-Emmanuel w czystej postaci, jeden z najpopularniejszych obecnie pisarzy francuskich, twórca słynnej książki „Oskar i pani Róża”, która zapewniła mu miejsce w sercach milionów czytelników. Oczywiście jest to tylko jedno z jego dzieł, wyjątkowych ze względu na malowniczy język i delikatność fabuły, gdyż pisarz swoim zwyczajem spycha świat zewnętrzny do subiektywnie postrzeganej przestrzeni. Intymność. Tak można określić trwałą więź, którą francuski pisarz i filozof Eric-Emmanuel Schmitt zespala myśli w spójną fabułę swojej prozy. Więź ta jest wręcz niezwykła we współczesnej literaturze, gdyż nic jej nie kryje, stanowi otwarcie umysłu przed słowem i czytelnikami, świadectwo refleksji samego autora, przyjmującego jednocześnie rolę bezwolnego świadka i podmiotu wydarzeń, uwikłanego bezpośrednio w opisywaną historię i subiektywnego w swoich sądach.

„Noc ognia” jest utworem krótkim, pozbawionym zaskakującej fabuły. Kilka dni i nocy stanowi całe tło, zamykając w mizernych ramach czasowych prostą, opisaną od początku do końca historię wyprawy na Saharę, odbytej w celach turystycznych i widzianej z perspektywy typowego Europejczyka, po raz pierwszy podróżującego z karawaną pełną jemu podobnych. Narrator, zaledwie dwudziestoośmioletni Eric Emmanuel, podjął się podróży w celach zawodowych, aby zdobyć materiał do scenariusza filmu o Charlesie de Foucauld, który na pustyni doznał duchowego objawienia. Sam opowiadający jest ateistą i filozofem, przez co czuje się zafascynowany wpływem odbytej sto lat wcześniej tułaczki na duchowość bohatera filmu. Wyprawa nie różni się zasadniczo od innych, podejmowanych w tym samym celu – ludzie odkrywają tak odmienne od europejskiej codzienności wymiary postrzegania natury, otoczeni przez obcość pustyni nawiązują między sobą relacje, w których szczególną rolę odgrywa tuareski przewodnik karawany, Abajghur. Między nim a narratorem powieści tworzy się szczególna nić porozumienia, opartego na wzajemnej fascynacji i pokrewieństwie dusz – narrator postrzega Tuarega jako zaprzeczenie siebie, człowieka spokojnego i przyzwyczajonego do obcowania z nieznanym, swoje refleksje opierającego na trwałym fundamencie wiary i zakochanego w samotności. Momentem przełomowym dla bohatera jest moment wyprawy na górę, podczas której gubi drogę do obozowiska karawany. Samotna noc w sercu pustyni zupełnie zmienia jego postrzeganie rzeczywistości i skłania do refleksji nad wcześniejszymi poglądami na życie.

Książka ta, jak większość książek Schmitta, bardzo refleksyjnie przedstawia piękno codzienności i jej nieco zmodyfikowaną formę, jako podróży po świecie niepowtarzalnym i osobistym. Stanowi pewne studium zachwytu nad ludzkością – nad jej emocjami, strachem, ciekawością i różnorodnością, sprowadzającą się na końcu do swego rodzaju więzi, scalającej odmienne elementy postrzegania, światopoglądu i uczuciowości. Pisarz jednocześnie porusza dość czułą strunę ludzkiej osobowości, zatrzymując się na momencie kompletnej duchowej przemiany i początku drogi ku dorosłości światopoglądowej, kształtującej całe późniejsze życie. I, mimo prostoty fabuły, bardzo trafnie oddaje emocje nie tylko samego pisarza, ale również ukazane w kontekście uniwersalnym pytania zadawane przez ludzkość od wieków, pytania na które, według pisarza, nie jesteśmy i nie będziemy w stanie podać jednoznacznej odpowiedzi.

Bardzo polecam tę pozycję wszystkim miłośnikom myśli, którzy szukają w lekturze odpoczynku i cenią czystą, prostą formę subiektywnej opowieści o postrzeganiu świata. Z autorem można się zgadzać lub nie zgadzać, trudno jednak zarzucić mu nachalność. „Noc ognia” jest utworem napisanym delikatnie, w pełni szacunku dla różnic poglądowych między czytelnikiem a pisarzem, skłaniającym jedynie do refleksji nad tym, jak łatwo pominąć wagę codziennych decyzji.



Szeptuszka, lat 17



Książka wydana przez Wydawnictwo Znak

Komentarze