Jesteś moja, dzikusko - Agnieszka Lingas-Łoniewska - recenzja

Za mną kolejna książka Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Już kiedyś obiecałam sobie, że przeczytam absolutnie wszystko, co autorka "Jesteś moja, dzikusko" napisze. Jak do tej pory uwielbiam wszystkie jej powieści. Fabułą trafia idealnie w moje czytelnicze serce.

Tym razem historia dotyczy dwojga nastolatków. Natalia po śmierci matki przeprowadza się do Wrocławia. Od teraz będzie mieszkać z przyszywaną ciocią i Tonym. Na początku relacja tych dwojga nie wygląda na najlepszą, jednak z czasem łączy ich ogromne uczucie. Niestety, ich miłość nie jeden raz będzie wystawiana na próbę. Czy w tak młodym wieku uda im się przetrwać i być razem?

Po raz kolejny jestem oczarowana. Uwielbiam takie historie. Napełniają mnie ogromną nadzieją. Wprawiają w doskonały nastrój. Tym zachwyciła mnie "Jesteś moja, dzikusko". To opowieść o trudnej miłości dwojga nastolatków o znacznie różnych charakterach. Miłości, która musi wiele wytrwać i wycierpieć. Swoją drogą jestem pod wrażeniem (niestety, negatywnym), ile krzywdy może wyrządzić ludzka zazdrość. Zupełnie, jakby ludzie nie kontrolowali swojego myślenia, swoich odruchów. To przerażające. Na domiar złego w realnym świecie spotyka się takie osoby. Warto się nad tym zastanowić, bo często to właśnie zazdrość jest przyczyną rozstań, nieszczęść, przykrości. Bohaterowie musieli się z nią zmierzyć i to wiele razy.

Co do bohaterów, są to postacie o różnych charakterach. Tony to bardzo porywczy nastolatek, przed którym wiele osób pochyla głowę ze strachu. Budzi ogromny respekt, a jednocześnie jest obiektem fascynacji wielu dziewczyn. Jego postępowanie i podejście do życia diametralnie zmieniają się po bliższym poznaniu Natalii. Najbardziej urzeka mnie w nim to, że potrafił przejść przemianę na lepsze z miłości. To coś, co zawsze chwyta mnie za serce w powieściach. Przejście bohatera na jasną stronę pod wpływem uczucia. Uwielbiam to. Poza tym, to może być trochę dziwne, ale ta jego gwałtowność też ma w sobie coś, co bardzo mi się podoba. Natalię również polubiłam. Mądra, inteligentna dziewczyna. Na pierwszy rzut oka delikatna i wrażliwa, a jednak potrafi przemówić dosadnie Tony'emu. Dała radę wszelkim przeciwnościom losu. Zdecydowanie należy się tutaj duży plus. Jest jeszcze jedna bohaterka, o której muszę wspomnieć. Jest nią Marta. Stała się chyba najbardziej znienawidzoną przeze mnie postacią, o jakiej kiedykolwiek czytałam. Nie cierpię, nie znoszę, nie toleruję tego typu dziewczyn. Wredna, podstępna, zazdrosna, nie odczuwająca żadnej skruchy. Jednak i taka osoba musiała się pojawić, aby cała historia była naprawdę świetna.

"Jesteś moja, dzikusko" wędruje, oczywiście, do przedziału moich ulubionych książek. To wspaniała powieść, którą czyta się naprawdę lekko, choć nie jeden raz napięcie wzrasta do granic możliwości. Nie mogłam się od niej oderwać. Sięgałam po nią nawet w trakcie kilkuminutowej przerwy od obowiązków. I chociaż od samego początku wiadomo, jak to się zakończy, chce się wiedzieć, w jaki sposób bohaterowie dotarli do tego etapu.

Tę powieść polecam wszystkim fanom autorki. Z pewnością nie zawiedziecie się. Jest to raczej literatura dla pań, chociaż może i niektórym panom przydałoby się przeczytać taką historię i wziąć przykład z postępowania głównego bohatera. Po prostu, zachęcam do sięgnięcia po nią wszystkich, którzy szukają historii o pięknej, silnej miłości, która potrafi przetrwać największe życiowe burze.



Merry


Książka wydana przez Wydawnictwo Novae Res

Komentarze