Hildegarda z Bingen. Opowieść o życiu naznaczonym łaską - recenzja

W wolnej chwili sięgnęłam po książkę "Hildegarda z Bingen. Opowieść o życiu naznaczonym łaską". Jest to niezwykła książka. Mógłby mnie ktoś zapytać, dlaczego tak sadzę. Myślę, że ta książka sporo daje czytelnikowi. Nie brakuje w niej słów i sentencji łacińskich. Czytając tę lekturę, czuje się surowy klimat, jaki panował w średniowiecznym klasztorze.

Hidegarda znalazła się w klasztorze za sprawa swoich rodziców, ale też powołania. Część jej rodzeństwa umarła w chwili swoich narodzin lub we wczesnym dzieciństwie. Hildegarda jako dziecko była bardzo chorowita. Jej ojciec nie przywiązał się do niej zbytnio. Jej los był mu w zasadzie obojętny. Nie wierzył, że uda jej się przeżyć dzieciństwo. Pewnego razu ojca Hildegardy zmorzyła choroba. Dziewczyna zajęła się nim. Pierwszy raz poczuła, jak bardzo jest niekochana przez niego. Hildegarda doszła też do wniosku, że choroby nie są niczym złym. Mogą wnieść w ludzkie życie wiele dobrego. Uczą nas doceniać to, co mamy.

Hildegarda chciała się uczyć. Była bardzo ciekawa świata. Miała silny charakter. Walczyła o prawo dostępu do biblioteki, a tym samym do książek, pełnych wiedzy. W tamtych czasach kobiety, nawet zakonnice, rzadko posiadały jakiekolwiek wykształcenie. Hildegarda potrafiła czytać i pisać po łacinie. Lubiła muzykę. Łacina była językiem elity w średniowieczu.

Opatka sądziła, że kobiety powinny być szczęśliwe i nie muszą ukrywać swojego prawdziwego piękna. Hildegarda była przede wszystkim dobrym człowiekiem.


Książka zachęca do przemyśleń. Polecam każdemu, kto znajdzie wolną chwile w natłoku codziennych zajęć. 





Kasia, lat 18




Książka wydana przez Wydawnictwo


Komentarze