Gdy nadejdzie jutro - Sidney Sheldon - recenzja

Tracy jest szczęśliwą kobietą. Spełniły się jej marzenia. Ma dobrą pracę. Jest narzeczoną wspaniałego, bogatego mężczyzny. Spodziewa się dziecka. Jednak pewnego dnia jej życie legnie w gruzach. Zostaje oskarżona o próbę zabójstwa, a także o kradzież słynnego dzieła sztuki. Na domiar złego staje się ofiarą wielkiej korupcji. Kiedy trafia do więzienia, jej życie zmienia się diametralnie...

"Gdy nadejdzie jutro" to książka, która od razu rzuciła mi się w oczy i postanowiłam ją przeczytać. Nie spodziewałam się jednak tego, jak bardzo ta powieść mnie zaskoczy. Muszę przyznać, że powaliła mnie na łopatki. Dawno nie czytałam tak świetnej książki! Wciągnęła mnie od samego początku, ale co było dla mnie nowością? To, że nie byłam w stanie przewidzieć, w jakim kierunku potoczy się akcja. Naprawdę, pierwszy raz jestem tak zdumiona fabułą. Oczywiście, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Kiedy zaczynałam przygodę z "Gdy nadejdzie jutro" byłam wstrząśnięta niektórymi fragmentami. Od razu pomyślałam, że bohaterka nie urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą. Chociaż miała wszystko, o czym marzyła, nagle los to zabrał. W zasadzie już w momencie, gdy "poznałam" rodziców jej narzeczonego Chalesa, było mi jej żal. Nie cierpię tego typu ludzi. Uważają się za lepszych, chociaż reprezentują coś zupełnie odmiennego.

Innym ciekawym elementem tej powieści jest wszechobecna korupcja. Warto na to zwrócić uwagę. Żyjemy w czasach, gdzie w bardzo wielu przypadkach prawo zdaje się być tylko biednych, którzy nie mają szans sami się obronić, a "sprawiedliwość" zawsze zostaje po stronie tego, który ma więcej pieniędzy. Patrząc na zachowanie bohaterki można od razu wysnuć wniosek, że walcząc o prawdę, można wiele stracić.

Najbardziej przeraziła mnie ta część książki, w której Tracy zostaje pozbawiona wolności i umieszczona w zakładzie penitencjarnym dla kobiet. Autor dokładnie przedstawia, jak wygląda życie takich skazanych. Istnieje hierarchia, do której należy się zastosować. "Nowe nabytki" mają najgorzej. Właśnie opisy tego, co działo się z Tracy, po jej przybyciu do więzienia, były dla mnie najbardziej wstrząsające. Miałam łzy w oczach, gdy czytałam kolejne zdania o tym, co dzieje się w takich miejscach.

Jednak w tym kluczowym momencie nastąpił przełom. Tracy okazuje się być o wiele silniejsza psychicznie, niż mogło się wydawać na początku. Można przypuszczać, że ciężkie przeżycia podziałały na nią motywująco. Od tego właśnie momentu książka wyjątkowo mnie zaskoczyła.

Ciężko byłoby napisać cokolwiek więcej na temat fabuły, aby nie zdradzić bardzo ważnych i ciekawych momentów. Przyznam jedynie, że powieść stawała się dla mnie coraz bardziej przygodowa. Kulminacyjnym momentem jest pojawienie się Jeffa. Dawno nie "spotkałam" tak pozytywnego bohatera. Trudno nie było się uśmiechać, kiedy tylko się pojawiał. Jednak najlepsze momenty były wówczas, gdy poznali się z Tracy. Wtedy to dopiero się działo... Gdyby komuś było mało, to proszę się nie przejmować. Dodatkowych atrakcji w trakcie czytania zapewnia nam detektyw Cooper ze swoją tajemniczą przeszłością.

"Gdy nadejdzie jutro" to fantastyczna powieść, którą z całą pewnością mogę polecić każdemu, kto lubi wątki sensacyjne. Takiej akcji w książce dawno nie doświadczyłam i gwarantuję, że Wy również będziecie zaskoczeni. Poznacie tutaj bohaterów, o których długo nie będziecie mogli zapomnieć i z pewnością, tak jak ja, ich polubicie. Z jednej strony żałuję, że nie zdradziłam do końca fabuły, ale z drugiej strony będzie na Was czekać niemała niespodzianka.


Merry


Książka wydana przez


Komentarze