Awaria uczuć - Joanna Kruszewska - recenzja

„Awarię uczuć” zarekomendowała mi przyjaciółka, której książka bardzo się spodobała. Po przeczytaniu opisu stwierdziłam, że z pewnością mi również przypadnie do gustu i nie pomyliłam się.

Historia dotyczy młodej kobiety - Matyldy. Na pierwszy rzut oka jej życie jest idealne. Wspaniały chłopak, świetna praca w dużej firmie w stolicy, dobre koleżanki. Żyć nie umierać. Niestety, pewnego dnia wszystko wywraca się do góry nogami. Paweł (ukochany bohaterki) musi wyjechać na rok za granicę, koleżanki zaczynają się podejrzanie zachowywać, a do tego Matylda dowiaduje się, że jest w ciąży. Kilka dni później zamiast awansu dostaje wypowiedzenie z pracy. Jak z tą sytuacją poradzi sobie Matylda?

„Awaria uczuć” jest świetną książką na odstresowanie. Napisana przyjemnym stylem. Nie za długa. Taka w sam raz, żeby usiąść w fotelu i dać się porwać opowieści, aż do samego jej końca. Historia, jak można się domyślić, jest z happy-endem. Wszystko kończy się dobrze. To mogę zdradzić. Mimo, że wiele sytuacji, zdarzeń można przewidzieć, jedno mnie zaskoczyło. Podejrzewałam, że bohaterka w ostateczności zwiąże się z pewnym przystojnym mężczyzną, ale się pomyliłam. Co nie znaczy, że zakończenie mnie zawiodło. Co to, to nie. Bardzo mi się podobało, tak samo, jak cała książka. Autorka poruszyła tutaj temat dotyczący bardzo negatywnej cechy, która charakteryzuje wiele osób. Jest nią zazdrość. Zazdrość, przez którą ludzie potrafią sobie nawzajem rujnować życie. Doświadczyła tego główna bohaterka i to nie jeden raz. Jednakże nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Bardzo serdecznie polecam „Awarię uczuć”. Taka opowieść na wyluzowanie (chociaż zdarzają się fragmenty, w których ma się ochotę dosłownie udusić co niektórych).



Merry, lat 20




Książka wydana przez Wydawnictwo Replika

Komentarze